Na początku mecz wydawał mi się... nudny. Mało walki na torze, pierwsza seria w ogóle nie wzbudziła mojego zainteresowania - w porównaniu do pierwszego półfinału. Dopiero od 5 biegu zaczęło się dziać.

Wracając do 5 gonitwy - na pierwszym wirażu upadł Jarosław Hampel. Nie wyglądało to bardzo tragicznie, widywałam zdecydowanie gorsze wywrotki. Kilka razy przekoziołkował, jednak zatrzymał się i trzymał za brzuch (podobnie jak wczoraj nie robiłam screenów, tylko latałam po domu hamując zbliżający się zawał). Wstępna diagnoza mówiła o mocno potłuczonych plecach, na tor wyjechała karetka, Mały długo się nie podnosił. Na szczęście wstał o własnych siłach i w powtórce biegu (czteroosobowy skład) pięknie wyszedł na prowadzenie i udało mu się je utrzymać do końca.
W 6 biegu Piotr Protasiewicz poślizgnął się na torze i upadając zahaczył o jadącego za nim Janusza Kołodzieja. Zawodnikom nic się nie stało, był to tzw "uślizg kontrolowany". Bieg oczywiście przerwano, jednak zawodnicy szybko zebrali się z toru, poklepali po plecach i zeszli do parku maszyn. Protasa wykluczono, jednak pech nie opuścił Koldiego. Jego sprzęgło nie wytrzymało oczekiwania na podniesienie taśmy startowej podczas powtórki i tym sposobem Janusz został wykluczony za zerwanie owej taśmy.
Pech jednak nie opuścił go do końca spotkania - w 15 biegu ponownie zerwał taśmę, gdyż popatrzył na ruszającego się niespokojnie Protasa. Myślę, że panowie będą mieli do pogadania ;).
Na równie duże niepowodzenie może narzekać Falubaz, gdyż każda rezerwa taktyczna kończyła się przyjazdem zawodnika na ostatnim miejscu! Najpierw Protasiewicz, następnie Dudek, Hampel i znowu Patryk przywozili 0. Dopiero w 14 biegu złą passę przerwał DuZers nareszcie dowożąc 3 punkty.
Zdecydowanie było widać, że Myszki (ale nie tylko) ślizgają się po torze. Z silnie bijącym sercem obserwowałam jak Jonsson, Vaculik i Dudek łapią motocykle, gdyż te dosłownie uciekały im spod tyłków! Gospodarze lali jeszcze wodę, więc z perspektywy szklanego ekranu - istne lodowisko! Dobrze, że nie skończyło się żadną poważną kontuzją.

Ten pokaz, zerwanie taśmy przez Koldiego oraz walka Jarosława Hampela z Maćkiem Janowskim uczyniły 15 gonitwę bardzo ciekawą i goście dowieźli do mety 4:2.

Jaskółki na pewno będą zadowolone z dorobku pechowca Kołodzieja (3,t,3,3,t) oraz Magica (2,2,2,3,2). Jak zawsze Mateusz Borowicz przywiózł 1 punkt i myślę, że nie zostanie w Tarnowie na dłużej.
Myszki prowadził do boju Mały (3,3,2,0,3,3) oraz Protas (2,w,0,3,2,1) i DuZers (3,1,2,0,0,3). Martwi mnie 0 punktów w wykonaniu Davidssona oraz jedna jedyna 3 Jabłońskiego.
Co pokażą Zielonogórzanie u siebie? Zobaczymy. Ta różnica punktów zdecydowanie jest do odrobienia i na własnym torze myślę, że przyjdzie to z łatwością. Dzisiaj gospodarze tylko w kilku biegach pokazali, że własna nawierzchnia daje im przewagę, często ślizgali się tak samo jak goście. Czy zajdą zmiany w składach? Okaże się w tym tygodniu.
Po raz kolejny nie wygrali moi faworyci, ale walka nadal trwa i będzie gorąca :)
To tyle z mojej strony - liczę teraz na Wasze komentarze :)
Siemka!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz