Droga do Rzeszowa była szybka i sprawnie dojechaliśmy do miasta. Jak widzieliście pojechały z nami gogle, oraz mój miniaturowy Iversen :). Oczywiście znalezienie stadionu zajęło nam jakieś 20 minut, ale trasy nauczę się już chyba na pamięć.
Kolejki kilometrowe, o kupieniu programu można było podobno zapomnieć, ale dla chcącego nic trudnego, dlatego Tatuś w owy program mnie wyposażył.
Naturalnie byłyśmy zaczepiane przez silnie podchmielonych mężczyzn, ale wybaczamy i rozumiemy. Byłyśmy nawet częstowane jakimiś drażetkami...
Nasi cudowni chłopcy pomachali do kamer przy prezentacji, Nicki spotkał się z wielką falą gwizdów, Walasek zaś z gorącymi oklaskami. Natomiast spikerzy chodzący po murawie podrywali podprowadzające aż miło, te jednak wydawały mi się trochę niechętne. Może to przez temperaturę, nie zazdroszczę wyłażenia w krótkim rękawku w takie zimno. Na stadionie wielka cisza, raz na jakiś czas publiczność podłapała doping, jednak było to bardzo bardzo słabe. Ale to dopiero początek zawodów, początek spożywania alkoholu... :>
Szybkie notki z biegów
No i jak już jesteśmy przyzwyczajeni - pierwszy bieg przerwany z powodu nierównego startu. W powtórce, ku uciesze miejscowych kibiców, Grzegorz Walasek przywozi 3 punkty, Ales Dryml (po problemach na torze) 2, Sebastian tylko 1 oczko, a biegu nie kończy Nicolas Covatti.W drugim biegu rzeszowska publiczność spotkała się z bardzo dobrze znaną im sytuacją, czyli defektem na ostatnim wirażu, tym razem w wykonaniu Juricy Pavlica.
Trzecia jazda przyniosła zwycięstwo Griszy i 1 punkt dopiero rozkręcającego się Grzesia Zengoty.
Natomiast bieg czwarty to fala niezadowolenia, kiedy Nicki Pedersen dojechał jako pierwszy, Magic
natomiast zdefektował.
W piątym biegu zaczyna pokazywać jazdę Andriej Karpov. Ten chłopak namieszał trochę w zawodach. Również Maciek rekompensuje swój defekt i przyjeżdża na drugim miejscu. Fredka jest bliski upadku na tor, a Łukasz Sówka, jadący za Tajskiego, pięknie kolekcjonuje jedyneczki.
Teraz szybki przeskok do biegu siedemnastego, gdzie Nicki profesjonalnie podjeżdża Lindgrena, ten z kolei upada na tor. Uwierzcie mi, że publiczność oszalała. Gwizdom nie było końca, a kiedy zapaliła się biała lampka - tłumy krzyczały z radości!
Bieg barażowy: wszyscy trzymamy kciuki za Grzesia Zengotę oraz za Karpova, który wzbudził sympatię kibiców. Oczywiście modlimy się, żeby do finału nie wszedł Pedersen. No i Andriej nas zawodzi - zrywa taśmę i będzie potrzebna powtórka. Zengi w finale! Nie zasmuca nas też Hans Andersen, który przyjeżdża jako drugi, przekreślając szanse Nickiego na tytuł IME.
Co do samego finału: Okropny karambol na przeciwległej prostej, na torze leżą Grzesiek i Hans. Na szczęście podnoszą się z toru, ale skutkuje to wykluczeniem Polaka z powtórki. A w powtórce oczywiście triumfuje Martin Vaculik, który potrzebował tylko jednego punktu, by wywalczyć tytuł Mistrza.
Fajerwerki, zabawa, szampan...
Najbardziej z nas wszystkich świętowali Słowacy na trybunie obok. Byli bardzo dumni i zadowoleni ze swojego reprezentanta. Na początku, kiedy odśpiewali hymn po ogłoszeniu podium 4 finału SEC, a następnie, kiedy mówiono o przyjęciu przez Vacula tytułu Speedway European Champion.Oczywiście organizatorzy nie zawiedli i ukazał się piękny pokaz sztucznych ogni :) Chłopcy polali się szampanem, wznieśli toast, a trybuna krzyknęła raz jeszcze MARTIN VACULIK!
Ciekawostki :)
Spotkały nas także bardzo zabawne sytuacje.
- Między innymi, kiedy zepsuła się taśma startowa i do jej naprawiania wyłoniono Pana Stanisława. Trybuna, która była już bardzo pod wpływem, zaczęła skandować:
"Stasiu, Stasiu, Stasiu!" "Stasiu na prezydenta!" , "Stasiu też, Stasiu też, bohaterem naszym jest!". - Spikerzy, kiedy wymieniali zawodników jadących w biegu mówili:
"Aż boimy się wymieniać to nazwisko... Pedersen"! - Podobnie było, kiedy po wygranej Nickiego cały stadion gwizdał, chłopcy powiedzieli więc
"Niech oklaski oznaczają gwizdy! Więc jeszcze raz: Nicki Pedersen!". Oczywiście zostali ponownie wygwizdani. - Wyszło nam, i z tego jestem bardzo zadowolona, krzyczenie "Grzegorz Walasek". Na początek prosta przy starcie, następnie przeciwległa, w końcu poczułam się jak na żużlu :)
- A na koniec: pozdrawiam ludzi, którzy robili mi zdjęcia w goglach oraz wszystkich, którzy patrzyli na mnie z lekkim zdziwieniem. Teraz już wiem, że nie będę się z nimi rozstawać B)
To już jest koniec...
Przepraszam za jakość zdjęć. Jak już pisałam - moja lustrzanka to prawie lustrzanka, czyli cyfrówka. Postaram się na Polska - Mistrzowie Świata załatwić profesjonalny aparat. Więc grzecznie czekajcie :)
* * *
Dziękuję Wam bardzo za 500 lajków na Żużel oczami młodych. Jesteście cudowni i mam nadzieję, że wspólnie będziemy nadal tworzyć świat żużlowy! :)
"obcy mężczyźni częstowali nas jakimiś drażetkami" niby notatka świetna ale ten fragment mnie trochę martwi hehe
OdpowiedzUsuńnajważniejsze że było fajnie i dobrze się bawiłaś