Lany Poniedziałek przyniósł Lublinianom upragniony śpiew silników na stadionie przy al. Zygmuntowskich oraz wyczekiwane od dziewięciu lat derby wschodu.
KMŻ Lublin zremisował z
PGE Marmą Rzeszów 45:45, a wynik świetnie oddaje całą postać meczu. Byliśmy świadkami wyrównanego i zapierającego dech w piersiach wydarzenia.
W inauguracyjnym biegu Lublin musiał pogodzić się z prowadzeniem przeciwników 4:2, kiedy niezawodny Kenni Larsen przywiózł 3 punkty, a zawiódł
Cameron Woodward, przyjeżdżając na ostatnim miejscu. Jednak bardzo miłe zaskoczenie czekało kibiców żółto-biało-niebieskich już w drugim wyścigu, kiedy
Damian Dąbrowski oraz
Arkadiusz Madej utrzymali wynik 3:3, dając się pokonać tylko znakomitemu
Łukaszowi Sówce. Do pierwszej przerwy PGE Marma Rzeszów prowadziła 13:11.
Ogromne kontrowersje wzbudził szósty bieg, w którym
Peter Ljung niemal dotknął taśmy, a zawodnicy wystartowali nierówno. Gonitwa nie została jednak przerwana, mimo, iż jeźdźcy wyraźnie oczekiwali czerwonego światła. Zawodnicy z Rzeszowa wykorzystali swoją „killer parę”
Nicholls-Ljung i pokonali zdziwionych Lublinian 5:1. Sędzia
Artur Kuśmierz nie zareagował na uwagi lubelskich kibiców, lecz ci za chwilę fetowali już zwycięstwo
Camerona Woodwarda i
Andreya Kudriaszowa nad „Ciapkiem” i Sówką, doszukując się w wygranej sprawiedliwości Bożej. Podczas najdłuższej przerwy mieliśmy trzymający w napięciu wynik 30:30.
W biegu jedenastym Andrey Kudriaszow został ukarany żółtą kartką za niebezpieczną jazdę. Bardzo dobrą formę ze strony PGE Marmy Rzeszów zaprezentowali w biegu trzynastym Maciej Kuciapa oraz Scott Nicholls, pokonują 5:1 Woodwarda oraz
Dawida Lamparta, pewnie prowadząc od startu do mety. Przed biegami nominowanymi Żurawie wygrywały 40:38, powoli zaczynając fetę z okazji spodziewanego zwycięstwa.
Bohaterem meczu zdecydowanie zostaje Robert Miśkowiak, który w czternastej gonitwie po prowadzeniu Rzeszowa 5:1, dał radę doprowadzić do rezultatu 3:3 mijając na pierwszym łuku
Kenniego Larsena, na kolejnym zaś
Macieja Kuciapę, co dawało Koziołkom szansę na odrobienie strat w ostatnim biegu. Ten natomiast zakończył się niespodziewanym rezultatem 4:2 dla gospodarzy, gdzie skórę żółto-biało-niebieskich uratował Davey Watt, a biało-niebieskich zawiodła „killer para”. Punkty w tabeli zostały równo podzielone między kluby i mecz zakończył się wynikiem 45:45.
Po raz kolejny świetną formę pokazują
Kenni Larsen oraz
Scott Nicholls, kreując się na zdecydowanych liderów rzeszowskiej Stali. Dodatkowo genialnym posunięciem ze strony trenera Janusza Ślączki było wystawienie pary Peter Ljung i wspomiany już Scott, tzw. "killer pary". Zawiódł
Paweł Miesiąc, który uważany był za groźnego, ze względu na wcześniejsze starty w lubelskiej drużynie. Żurawie mogą być niezadowolone również z
Gaschki, który nie zdobył punktu w meczu.
Lublin natomiast może nareszcie powiedzieć, że jest dumny ze swoich juniorów. -
Dobrze mi się jeździło, super tor, trochę szkoda tego ostatniego biegu (defekt – przyp. red.)
, ale myślę że nadrobię to za dwa tygodnie. Jeżeli tylko będę miał okazję, trener mnie powoła to na pewno będę tutaj przyjeżdżał. Z drużyną dogaduję się dobrze, lubimy się. – mówił po meczu
Damian Dąbrowski.
Niepokojem napawała jednak forma
Roberta Miśkowiaka, który jeździł „w kratkę”. -
Byłem wolny, bardzo wolny, nigdy nie jeździłem tutaj na tak twardym torze. Jestem trochę wściekły na siebie bo może nie robiłem odpowiednich korekt, przegrywałem i nie wiedziałem co się tak naprawdę dzieje. Potrzebuję więcej treningów, może indywidualnych, aby być szybkim.
Dużym minusem okazał się w dzisiejszym meczu
Dawid Lampart, który przywiózł zaledwie trzy „oczka”. -
Naprawdę nie wiem co się stało. Jadę trzy razy, czwarty raz przywożę zwycięstwo zostawiając praktycznie takie same ustawienia jak przy pierwszym starcie. - Zapytany o tor zdecydowanie przyjmuje winę „na klatę” –
Nie ma co obwiniać toru, to ja dzisiaj nie byłem najlepszy.
Rzeszowska Stal może być natomiast spokojna w sprawie „Ciapka”, który pokazuje się od najlepszej strony i zdobywa cenne oczka dla Żurawi. -
Nie czuję stresu przed startami w Lublinie, jadę dla kibiców, staram się zrobić dla nich dobre widowisko, pomóc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.
KMŻ Lublin: 45
9. Cameron Woodward (0,3,3,1,1) 8
10. Andriej Kudriaszow (2,2*,0,3,0) 7+1
11. Davey Watt (2,3,1,3,3) 12
12. Dawid Lampart (0,0,3,0) 3
13. Robert Miśkowiak (3,0,3,0,3) 9
14. Arkadiusz Madej (1*,1,1) 3+1
15. Damian Dąbrowski (2,1,U) 3
PGE Marma Rzeszów: 45
1. Kenni Larsen (3,2,2,D,1*) 8+1
2. Paweł Miesiąc (1,1*,1,1*) 4+2
3. Peter Ljung (1,3,2,2,2) 10
4. Scott Nicholls (3,2*,1*,2*,0) 8+3
5. Maciej Kuciapa (2,0,2,3,2) 9
6. Łukasz Sówka (3,1,2) 6
7. Marco Gaschka (0,0,0) 0
Bieg po biegu:
1. K. Larsen, A. Kudriaszow, P. Miesiąc, C. Woodward 2:4 (2:4)
2. Ł. Sówka, D. Dąbrowski, A. Madej, M. Gaschka 3:3 (5:7)
3. S. Nicholls, D. Watt, P. Ljung, D. Lampart 2:4 (7:11)
4. R. Miśkowiak, M. Kuciapa, D. Dąbrowski, M. Gaschka 4:2 (11:13)
5. D. Watt, K. Larsen, P. Miesiąc, D. Lampart 3:3 (14:16)
6. P. Ljung, S. Nicholls, A. Madej, R. Miśkowiak 1:5 (15:21)
7. C. Woodward, A. Kudriaszow, Ł. Sówka, M. Kuciapa 5:1 (20:22)
8. R. Miśkowiak, K. Larsen, P. Miesiąc, D. Dąbrowski (U) 3:3 (23:25)
9. C. Woodward, P. Ljung, S. Nicholls, A. Kudriaszow 3:3 (26:28)
10. D. Lampart, M. Kuciapa, D. Watt, M. Gaschka 4:2 (30:30)
11. A. Kudriaszow, P. Ljung, P. Miesiąc, R. Miśkowiak 3:3 (33:33)
12. D. Watt, Ł. Sówka, A. Madej, K. Larsen (D) 4:2 (37:35)
13. M. Kuciapa, S. Nicholls, C. Woodward, D. Lampart 1:5 (38:40)
14. R. Miśkowiak, M. Kuciapa, K. Larsen, A. Kudriaszow 3:3 (41:43)
15. D. Watt, P. Ljung, C. Woodward, S. Nicholls 4:2 (45:45)