wtorek, 25 listopada 2014

"Drogi św. Mikołaju!", czyli żużel pod choinką

Pozostał nam tylko tydzień do zimowych, śnieżnych świąt Bożego Narodzenia. Wszystkie grzeczne oraz niegrzeczne dzieci kierują do pewnego brodatego pana kartki z listą wymarzonych prezentów, wzbogacone rysunkami, obietnicami i twardymi przekonaniami: "ja wcale tego nie zrobiłem, rodzice kłamią". Czy św. Mikołaj w to uwierzy i sprezentuje upragnioną nowinkę techniczną zależy od jego możliwości i faktycznej oceny poczynań młodego obywatela. Pytania zasadnicze brzmią jednak: jak wspomniany wyżej święty poradzi sobie z listami od dużych dzieci związanych z żużlowym światem? Cóż takiego może znaleźć się w spisie upominków wyśnionych przez kluby, zawodników oraz działaczy umęczonych tegorocznym czarnym sportem?
Na pewno pieniądze, pieniędzy przecież nigdy dość. Bilety NBP przydadzą się zarówno panom ujeżdżającym dzikie maszyny, teamom, drużynom, jak i zarządom. Nikt nie pogardzi przypływem gotówki, gdyż to ona stanowi największy problem przed, w czasie i po sezonie. Z jej brakiem będziemy musieli męczyć się jeszcze bardziej, kiedy przygotowania do kolejnego roku ścigania ruszą pełną parą i okaże się, że któreś z miast musi prosić się o kilka groszy. Życzmy więc sobie nawzajem, aby polski żużel znalazł pod choinką lub poduszką szczęśliwy kupon Lotto.
W czasach, gdy niepewna jest przynależność do konkretnej ligi, kolejną pozycją na liście powinien być talon, który potwierdzi możliwość ścigania się w upragnionej klasie rozgrywek. Oby był to przydział odpowiedni, uzasadniony obecną oraz przewidywaną sytuacją klubu, niepowodujący żadnych problemów. Cudem bożonarodzeniowym byłoby jednak pogodzenie kibiców oraz zarządów, którzy pozostają w opozycji - jedni chcą swój klub tam, a drudzy zupełnie gdzie indziej.
Zawodnicy grubą krechą powinni w swoich listach podkreślić słowo "zdrowie". Właściwie należałoby, aby prośbę o kondycję wysłali w oddzielnej kopercie, priorytetem, by św. Mikołaj przypadkiem nie zapomniał o najważniejszym podarunku. Dobrze wiemy, jak kontuzje dezorganizują pracę całego zespołu oraz niszczą piękne tradycje, takie jak występy Grega Hancocka w Speedway Grand Prix. Nikt zresztą nie lubi spędzać swojego drogocennego czasu w czterech ścianach szpitalnej sali, dlatego lepiej, żeby nasi utalentowani panowie (oraz kilka pań) nie musieli zapoznawać swoich facjat z nawierzchnią.
Jeźdźcy winni również wspomnieć o dobrze przygotowanych maszynach, które za kilka miesięcy nie będą mogły zawieść. Sprawne motocykle to podstawa dobrego jeżdżenia, lecz brakuje ich najbardziej młodym zawodnikom, dlatego właśnie żużlowe dzieciaki będą prosić o kolejne silniki oraz zapasowe części. I dobrze, przecież zależy nam na kształtowaniu kolejnego utalentowanego pokolenia. Ważne jest jednak, aby buzujące hormony umiały powstrzymać się przed kuszącymi używkami. Na przykładzie Darcego Warda dobrze wiemy, czym skutkuje zbyt późno zakończona zabawa.
A co musi znaleźć się w listach kibiców? Prośba o bilet na Grand Prix w Warszawie. W kwietniu czeka nas test sprawdzający przystosowanie narodowej chluby na najlepszych światowych żużlowców. Miejmy nadzieję, że nawet, jeśli pogoda przywita nas siarczystym deszczem, uda się szybko zamknąć dach i zapobiec zamienieniu czarnego sportu w zawody pływackie. Dodatkowo - wszyscy się tam spotkamy! Nie zapominajmy więc o uprzejmości, kulturze i pokazywaniu prawdziwej polskości. Mikołaj weźmie to pod uwagę przed przyszłorocznymi świętami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz