poniedziałek, 1 grudnia 2014

Składniki wywiadotwórcze

Podczas zakończonego niedawno sezonu miałam okazję reprezentować grupę ssaków zwaną akredytowani nizinni (nazwa prawdopodobnie nawiązuje do niskiego wzrostu osobników). Nigdy nie będę oceniać czy była to godna reprezentacja, ważne, że w ogóle była. Moja wyobraźnia, przedstawiana w formie typowego kobiecego labiryntu, uzyskała możliwość wyjścia do ludzi, a w następstwie zamęczenia ich, do czego wykorzystywała moje ciało. Przeszukano mi organizm w kierunku wirusa zwanego "dziennikarstwem", pozwalając na dowolność, której się dopuszczałam, rozmawiając z zawodnikami. Czymże jednak jest "wywiad doskonały"? Co zawiera się w ogólnym wzorze na rozmowę?
Przeanalizowałam swoje roczne działania, wyszukując słowa klucze, które, jak się zdaje, opanowały umysły oraz usta moich rozmówców.
1. Tor;
W tym roku zaproszenie komisarza toru było okazją na odegranie się na przeciwnikach, spotkanie na własnym obiekcie zawsze oznaczało jednak możliwość sporządzenia receptury nawierzchniowej pod własne maszyny. Sztuczka ta nie wyszła akurat drużynie z Lublina, którą regularnie przyszło mi pytać "jak wam się dzisiaj jeździło?". Odpowiedzi z reguły zawierały krytyczne słowa względem tworu nawierzchniowego. Przeciwnie zaś odpowiadali goście, z reguły zadowoleni z sytuacji zastanej w Kozim Grodzie. Ot, ukłon w stronę przeciwników.
2. Motocykl;
Nie jechał, ewentualnie jechał słabo. Zdecydowanie częściej słyszałam narzekania na własne maszyny, niż słówka łechcące pojazd po podbródku (a właściwie kierownicy). Rzeczy martwe miały tego pecha, że za swoją niedyspozycję były obwiniane jedynie one, krytyka nie dotyczyła pracy teamu. Przeciwnie zaś było, kiedy zawodników tchnęło, aby swój sprzęt wynieść na piedestał i zasypać gorącymi komplementami. Tylnej opony czepiał się wtedy cały zespół i z wysoko uniesionymi głowami klaskał sam sobie ubrudzonymi w smarze łapkami. Oby podczas tej zimowej przerwy właściciele dali swoim motocyklom odpocząć pod plandeką w ciepłym garażu, a z okazji Świąt obdarowali je nowymi, błyszczącymi częściami.
3. Szanse;
Słowo zdecydowanie kojarzące się z samym dobrem, nadzieją i siłą. Powtarzane od początku sezonu, przewijające się podczas każdego spotkania, gdyż tabela wciąż się ruszała, pojawiali się niespodziewani liderzy, by pod koniec sezonu wszystko odwróciło się o 360 stopni. Nieważne, z jakim wynikiem musiała zderzyć się drużyna - wszyscy wiedzieli gdzieś jakieś sposoby, aby nie znaleźć się w lidze niżej, czy wyleczyć się z braku pieniędzy. Jak to mówią - nadzieja umiera ostatnia, a im dłużej o niej mówimy, tym łatwiej utrzymać jej się przy życiu.
4. Zagraniczne ligi;
Niektórzy zawodnicy wzięli na swoje barki zbyt wiele startów. Przerosła ich liczba drużyn, podróże do kolejnych klubów, często oddalonych od siebie o dystans, który należy pokonać samolotem. Takie sytuacje powodowały, że żużlowcy nierzadko musieli ominąć trening, na rzecz drugiego lub trzeciego pracodawcy, któremu ogromnie zależało na obecności jeźdźca. Skutkiem takiego miszmaszu międzymiastowego była pokaźna liczba punktów w lidze A oraz beznadziejna w lidze B. Lecz, czy któremuś z panów przyszło do głowy, aby ograniczyć jazdy? Większość z nich nawet nie wpadła na pomysł, aby po zakończeniu sezonu zdjąć metaforyczną czapkę i przeprosić za słabe wyniki.
5. Kibice;
Tym razem postawieni głównie jako znakomity motywator, bez względu na to, jakie poglądy względem zawodnika prezentowali. Zarówno ci, którzy kierowali w stronę żużlowca niezbyt kulturalne epitety, jak i osobnicy poklepujący chłopców na odległość sprawiali, iż ich stronę adresowano impulsywne gesty. Często jeźdźcy nie rozumieli dlaczego kibice w wybranym mieście nie darzą ich sympatią - zdarza się, ktoś widać miał gorszy dzień. Fani spełnili jednak swoją rolę doskonale i mogą spokojnie szykować gardła na kolejny sezon.
* "Yyy..."
Przyszło mi również prowadzić, a raczej z całych sił próbować prowadzić konwersację z zawodnikami, którym nieco odjęło mowę. Bez względu na to, jakie pytanie zostałoby skierowane w ich stronę, dawali radę odpowiadać na nie jednym lub dwoma słowami. Z tego miejsca pozdrawiam ich serdecznie - próba kontaktu z wami powodowała na mojej twarzy szeroki uśmiech oraz była znakomitym wysiłkiem dla mózgu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz