środa, 2 kwietnia 2014

Karol Baran: Skończyło się coś fajnego

Karol Baran, zawodnik Speedway Wanda Instal Kraków, w nieprzyjemnych okolicznościach rozstawał się z lubelskimi Koziołkami. W okresie transferowym doszły nas słuchy o jego problemach ze znalezieniem pracy w Polskiej Lidze Żużlowej. Jak będą wyglądały jego starty w tym sezonie? Czy sprzęt oraz psychika są gotowe na walkę o awans?

Na początek kilka pytań mniej poważnie. W tamtym roku wystąpiłeś w finale Indywidualnych Mistrzostw Polski, co było dość dużym osiągnięciem. Jakie jest Twoje obecne największe marzenie żużlowe? 
Finał IMP był moim indywidualnym celem na tamten sezon. Niestety, udało się go tylko częściowo wykonać, gdyż jechałem jako rezerwowy. W tym roku plany są jednak podobne: chcę awansować do finału i startować jak pełnoprawny uczestnik, bycie rezerwowym mnie nie interesuje. A jeśli chodzi o żużlowe marzenia - raczej takich nie mam. Chcę jeździć jak najlepiej, być całym i zdrowym oraz cieszyć kibiców. To przecież dla Nich.

Jesteś teraz bardzo sławnym zawodnikiem, masz wielu fanów. Czy jako młody chłopak wyobrażałeś sobie, że będziesz rozpoznawany? Właściwie dlaczego wybrałeś akurat czarny sport?
Z tą sławą to oczywiście mocne nadużycie, gdyż nie uważam siebie za popularnego. Żużel nie jest raczej tak znanym sportem jak piłka nożna czy siatkówka. Można powiedzieć, że każdy kto interesuje się czarnym sportem, ten zna lub kojarzy większość zawodników, lecz "sławą" bym tego nie nazwał.
Wybrałem żużel, bo od dziecka miałem styczność z motocyklami. Każdą wolną chwilę spędzało się jeżdżąc lub majsterkując przy naszych "maszynach". Wtedy nie było komputerów i robiło się wszystko, żeby tylko nie siedzieć w domu. Oczywiście ogromny wkład w moje zainteresowanie miał tata, który reprezentował barwy Stali Rzeszów w latach 70. To on zabrał mnie na pierwszy mecz, w czasach, gdy speedway przeżywał swoje lata świetności. Od razu wiedziałem co chcę robić, a w wieku bodajże 16 lat byłem już w szkółce. Nie myślałem o sławie, po prostu chciałem robić to co pokochałem.

Wielu żużlowców publikuje na portalach społecznościowych zdjęcia z ciepłych krajów i leczniczych kurortów. Nie masz czasami ochoty zerwać się i odpocząć dłużej od żużla? 
Odpoczywam po sezonie. W zasadzie ta przerwa mnie męczy bo trzeba czekać na rozgrywki, a głód jazdy rośnie. Żużel to moja pasja i praca. Nie lubię od tego odpoczywać.

Jesteś jednym z ulubionych zawodników kibiców z Lublina. Zawsze mogłeś liczyć na ich doping i są zmartwieni, że w tym roku nie będziesz reprezentował żółto-biało-niebieskich barw. Czy chciałbyś im coś przekazać? Jak wspominasz współpracę z nimi?
Tak! Pozdrawiam serdecznie tych, którzy wspierali mnie przez te 5 lat i wspierają nadal. Pozdrawiam też przeciwników, gdyż jest ich równie wiele. Natomiast kibice w Lublinie są świetni. To właśnie Oni jeździli z nami na wszystkie wyjazdy i to ich było najwięcej. Równie miło wspominam również efektowne oprawy.

Wracamy do poważnych tematów. Wanda Kraków była w ubiegłym sezonie bardzo blisko awansu do Polskiej Ligi Żużlowej. W tym roku klub na pewno będzie chciał dopiąć swego. Jesteś gotowy do jazdy na 100%?
Naszym celem jest dobry wynik, który zadowoli i przyciągnie kibiców na stadion. Startujemy bez presji i być może takie podejście da rezultat, gdyż lepiej miło się zaskoczyć niż niemiło rozczarować. Mamy zgraną ekipę, dobrze się znamy, atmosfera jest fajna, pomagamy sobie nawzajem, a to jest najważniejsze. Oczywiście ze swojej strony zrobię wszystko by osiągać dobre wyniki. Do sezonu jestem w 100% przygotowany. Teraz czeka nas dużo treningów by przetestować maszyny, potrenować, a w skutek czego zaliczyć jak najmniej wpadek w sezonie. Jestem dobrej myśli.



Rozstanie z Koziołkami odbyło się w mało przyjemnych warunkach. Świetnie pamiętamy konferencję w parku maszyn, za którą razem z kolegami zostałeś ukarany. Czy mimo to nadal chciałbyś jeździć w Lublinie?
Skończyło się coś fajnego, ale nie ma do czego wracać. Teraz jeżdżę w Wandzie i na tym się skupiam.

Lubelski klub wciąż nie ma sponsora tytularnego, nie odbył się jeszcze trening oraz posada jednego juniora wciąż pozostaje wolna. Jak Ty oceniasz sytuację klubu?
Czyja to zasługa chyba nie muszę mówić. Szkoda tylko kibiców, bo zapotrzebowanie na dobry żużel w Lublinie jest ogromne.

Dobrą jazdę pokazałeś w Krakowie podczas Eliminacji Złotego Kasku, dodatkowo swój sprzęt oceniasz jako bardzo dobry. Jak jeździło Ci się na krakowskim owalu? Co zmieniło się w Twoich maszynach?
Według mnie do dobrej jazdy było daleko. W pierwszym biegu przespałem start., natomiast w ostatnim pojechałem za szeroko co wykorzystał Piotrek Pawlicki i tak straciłem punkty. A szkoda, bo naprawdę zabrakło niewiele.
W sobotę na torze było trochę dziur, ale w niedzielę był przygotowany bardzo dobrze. Jeździło się przyjemnie, lubię ten owal.
Do sprzętu nie mam zastrzeżeń, jestem z niego zadowolony. To wszystko zasługa pani Doroty i pana Mariusza z firmy "Florencja", za co im serdecznie dziękuję.

Miałeś problemy ze znalezieniem pracy w Polskiej Lidze Żużlowej i musiałeś zejść o ligę niżej. Czy nie podziałało to źle na Twoją psychikę? Jaka jest recepta na sukces?
Były oferty z PLŻ, jednak po ostatnich wydarzeniach miałem dylemat. Pojawiła się konkretna oferta z Krakowa i długo się nie zastanawiałem, a zmiana ligi nie jest dla mnie nowym doświadczeniem. Jeżdżę już tyle lat, że muszę być przygotowany na wszystko.
Nie mam recepty na sukces. W Enea Ekstralidze większość zawodników ma ogromne kontrakty. Zawodnicy z najwyższej ligi z kilkunastu silników mogą wybrać trzy czy pięć naprawdę dobrych. My nie możemy sobie pozwolić na takie rarytasy. Mamy te trzy czy cztery, które muszą, podkreślam muszą jechać. Oto i cała tajemnica.

W jakich zawodach będziesz brał udział w tym roku? Jakie stawiasz sobie cele indywidualne i drużynowe? 
Cele indywidualne to ponownie finał IMP. Jeśli uda mi się awansować, wtedy chciałbym się pokazać z jak najlepszej strony. Jeśli pokażę się na początku rozgrywek to pojawią się także oferty z zagranicznych lig, bo tak jest zawsze. Może uda mi się upolować Danię lub Czechy.

Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę jak najlepszej jazdy oraz jak najmniej wpadek. I oczywiście awansu do finału Indywidualnych Mistrzostw Polski.
Również dziękuję za rozmowę, pozdrawiam wszystkich, a kibiców - zapraszam na stadion.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz