sobota, 26 października 2013

Chłopcy radarowcy (część 1 i pół)

Tym razem przyszła pora na podsumowanie pracy niektórych zawodników w tym sezonie. Dzisiaj pokazuję wam pierwszą część podsumowania, więc piszcie w komentarzach kogo jeszcze chcielibyście tu zobaczyć.

Kto na zimne dmucha, temu bije dzwon

W tym sezonie przeżyliśmy tyle zaskoczeń i szoków, że nasze serca mogłyby wnieść pozwy o próby morderstwa. Zawodnicy pokazali, że żużel to sport zupełnie nieprzewidywalny.

Na sam początek Mistrz - Tai Woffinden

23-letni Anglik, zawodnik Sparty Wrocław, bardzo namieszał w żużlu w tym roku. Określano go mianem "najlepszego zawodnika", kiedy dzięki niemu Wrocław nie spadł do I ligi. Nazwa ta okazała się jak najbardziej słuszna.
W cyklu Grand Prix walkę punktową stoczył z Emilem Sajfutdinowem, z której zresztą wrócił z tarczą. Mimo to w tym samym cyklu odniósł tylko jedno cząstkowe zwycięstwo w Pradze. Na podium stawał pięć razy, a nawet sześć wliczając główną "koronację". Pokazywał zawodnikom niesamowicie dobrą jazdę, ale podpadł kibicom z Polski, kiedy podczas zawodów w Szwecji wjechał w Tomasza Golloba. Tajski przeprosił za swoje zachowanie, a Chudemu pożyczył powrotu do zdrowia. Dla niego samego tak kraksa również nie wyszła na dobre, gdyż doznał kontuzji obojczyka.
Obecnie jest Indywidualnym Mistrzem Świata na Żużlu, ale za pewnie w przyszłym sezonie będzie musiał bardzo mocno walczyć o utrzymanie tytułu. 

Mój wielki przegrany - Emil Sajfutdinow

Rosyjska Torpeda przeciwko której byli wszyscy bogowie. Ten 24-latek nie miał łatwego sezonu. Musiał zmagać się z chorobą, a następnie śmiercią ojca oraz kontuzją śródstopia.
Bardzo zadowoleni mogą być z niego kibice Włókniarza Częstochowa, gdyż pokazywał niesamowicie dobrą jazdę i był, mówiąc szczerze - najlepszy z najlepszych. To jemu przypinano "plakietkę Mistrza", natomiast on sam umacniał nas w przekonaniu, że nikt go nie pokona.
W cyklu GP na podium stawał cztery razy, w tym trzy razy jako zwycięzca! Podobnie było w zawodach SEC, gdzie wygrał finały w Gdańsku oraz Togliatti. Niestety - 31 sierpnia doszło do koszmarnej kraksy Emila z Adrianem Miedzińskim, w skutek której Rosjanin nie pojawił się na torze do końca sezonu. To spowodowało, że tytuł Indywidualnego Mistrza Świata otrzymał Tai Woffinden, a Indywidualnego Mistrza Europy - Martin Vaculik.
Myślę, że w przyszłym roku Sajfutdinow pokaże, że jego forma nie zmalała i nadal jest najlepszy :)


Forma zmienna niczym kobieta - Tomasz Gollob

42-letnia, wciąż jeżdżąca legenda polskiego speedway'a według mnie zaczyna się trochę "psuć". Na samym początku sezonu Chudy wzbudza oburzenie wśród kibiców Gorzowa oraz Torunia - zostawia Stal dla Apatora. Skutkuje to protestem młyna Aniołów i ich nieobecnością na meczach na Motoarenie. 
Co do jazdy to Tomek nie pokazuje zbyt wiele. Oczywiście - akcje a la Gollob zawsze są obecne, wtedy Polak staje się ulubieńcem tłumu oraz komentatorów, ale patrząc przez pryzmat wszystkich zawodów - bywało lepiej. Oglądając niektóre jazdy - chociażby w Gorzowie (nie wspomnę, że najlepiej znał tor) bardzo mocno się za niego wstydziłam, kiedy kończył rywalizację na 14 miejscu.
Chudy nie załapał się do pewnej ósemki, która będzie startować w przyszłorocznym SGP, jednak otrzymał dziką kartę. W tym roku nie udało mu się wygrać żadnej z rund zawodów o mistrza, ale na szczęście podium stawał trzy razy. 
Sezon zakończył się dla niego 21 września, kiedy doszło do zderzenia z Taiem Woffindenem. Tomasz stracił przytomność, doznał wstrząśnienia mózgu oraz przesunięcia siódmego kręgu kręgosłupa. Jego nieobecność była również argumentem drużyny z Torunia za przełożeniem finału Drużynowych Mistrzostw Polski. 

Mały mało doceniany - Jarosław Hampel 

Tylko jedenaście lat różnicy dzieli Jarka i Tomka, jednak czuję, że ten młodszy jest przy okazji mniej doceniany. A w tym sezonie gdyby nie on, to tak naprawdę Polacy nie zabłysnęliby w rundzie SGP.
Jeździec z Falubazu, lubiany przez kibiców, uśmiechnięty, pogodny i zaradny w tym roku pokazuje piękną jazdę. 
Na początku wygrywa rundę inauguracyjną SGP w Auckland, następnie (jako pierwszy Polak) w Gorzowie. Dodaje do zwycięstw również Drużynowy Puchar Świata, a potem kolejną wygraną w Krsko. Łącznie na podium stawał pięć razy, lub raczej sześć, gdyż został Wicemistrzem Świata na Żużlu.
Osobiście uwielbiam jazdę Małego, jak zresztą całą jego osobę. Szkoda tylko, że w pewien sposób "przykrywa" go sława Golloba, gdyż ten uważany jest za najlepszego Polaka. Forma Hampela jest stała, czasami tylko następują gorsze zawody, jednak w tym roku akurat na nim się nie zawiodłam. 
Starty w przyszłym sezonie Speedway Grand Prix ma oczywiście zapewnione i będę bardzo mocno trzymać za niego kciuki.

Zaczęło się dobrze - Chris Holder 

O tym 26-letnim Australijczyku nie mogę napisać zbyt wiele. Ten rok zapamiętamy niestety pod znakiem jego kontuzji z 5 lipca, kiedy to podczas meczu Coventry Bees z Poole Pirates Holder wpadł pod bandę. Jego przyjaciel - Darcy Ward - określił to mianem "najgorszej kontuzji jaką widział". 
Zaczęło się dobrze. Apator Toruń stworzył bardzo silną drużynę, w której skład wchodził między innymi Indywidualny Mistrz Świata z 2012 roku - Chris. Zastanawialiśmy się, czy będzie bronił tytułu. Jednak podczas siedmiu rund Speedway Grand Prix ani razu nie stanął na najwyższym stopniu podium. Dwa razy zajął drugie miejsce, a raz trzecie. Potem niestety skończył na wózku, jednak podczas zawodów w Toruniu widzieliśmy, że już zaczyna chodzić. 
W związku z kontuzją otrzymał od organizatorów cyklu GP dziką kartę na przyszły sezon. Martwię się tylko jego formą. Jeśli nie jeździł od lipca może mieć pewne problemy z dogonieniem swoich kolegów. Jednak tatusiowi najpiękniejszego malca na świecie, Maxa, życzę jak najlepiej :) 

Bożyszcze nastolatek - Patryk Dudek

Piękniejsza strona Myszek zachwycała nas w tym sezonie. Nie mówiąc już o znakomitej jeździe w Enea Ekstralidze, gdzie przeganiał rywali i silnie zazdrościłam Zielonej Górze juniorów, wykazał się znakomita formą podczas innych zawodów.
Do kolekcji medali może dodać złoto w Drużynowym Pucharze Świata, srebro z Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów oraz tytuł Indywidualnego Mistrza Świata Juniorów na Żużlu i Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski. Nagromadziło się tego trochę, prawda? 
Według mnie powinien dostać swoją szansę w którychś z zawodów z cyklu GP. Jest bardzo utalentowany, prezentuje wysoką formę, ale przez brak walki o Mistrza w Zielonej Górze - nie ma szansy na pokazanie się. Myślę, że spokojnie przegoniłby elitę, tak jak robi to na meczach ligowych. 
Niestety - póki co 21-latkowi muszą wystarczyć mu wywiady z Kubą Barańskim w "Na żużlu pytamy" oraz uwielbienie ze strony polskich nastolatek :)

Wahania formy są w modzie - Krzysztof Kasprzak

Przechodzimy do kolejnego Polaka, "najmłodszego z najstarszych", 29-latka, który chyba trochę wzoruje się na Tomku Gollobie. W tym sezonie nie mogliśmy wymagać od Kaspera stabilnej formy. 
W Bydgoszczy bardzo pięknie nie zdobył żadnego punktu, w Goeteborgu już całe siedem, a w Pradze zajął drugie miejsce! Bardzo nieprzewidywalny człowiek. Czy kibice są z niego zadowoleni? Sami mi odpowiedzcie :)
W tym roku jego mina była częściej zła/smutna niż wesoła. Zakończyło się to jeszcze gwizdami kibiców z Tarnowa podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Polski, nieciekawie. Na szczęście nie było aż tak źle i na osłodę pozostaje złoto w Drużynowym Pucharze Świata oraz wywalczenie pewnych startów w cyklu Grand Prix w 2014. 
Przyczyną niekiedy kiepskich startów Kasprzaków były problemy ze sprzętem, dlatego życzę mu naprawienia wszystkich błędów oraz lepszych ustawień na przyszły sezon.

Wielki szczęściarz IME - Martin Vaculik

Jak wam się podobała forma 23-letniego Słowaka? Na pewno może mówić o bardzo dużym szczęściu w nieszczęściu, czyli o kontuzjach Tomka Golloba, Emila Sajfutdinowa i rezygnacji Tajskiego przed IV finałem Indywidualnych Mistrzostw Europy. W tym roku startował w cyklu GP dzięki dzikiej karcie przyznanej przez BSI. Niestety - nie sprostał oczekiwaniom i w przyszłym roku już go nie zobaczymy. Jak sam mówi:
Jeszcze wrócę i powalczę o tytuł mistrza świata. Nie mogę kupić doświadczenia, jakie zyskałem w tym roku. Czasami musisz zrobić krok do tyłu, by później zrobić dwa naprzód. 
Podoba mi się takie podejście, jak i sam zawodnik. On chyba też ma dużo samouwielbienia, bo namiętnie pokazuje swoją twarz na Instagramie :)

Najlepsza twarz Koziołków - Cameron Woodward

Zostałam poproszona również o podsumowanie sezonu 28-letniego Australijczyka, według mnie najprzystojniejszego z zawodników KMŻ Lublin :)
Dla lubelskiej drużyny ten rok był dość ciężki przez kłopoty jakie powstały na koniec sezonu. Cam został pominięty podczas negocjowania wypłat za końcowe mecze, dlatego wątpię, by pozostał w Lublinie.
Dla niego samego ten sezon był udany, a jego znakiem jest brązowy medal mistrzostw Australii oraz brąz w Drużynowych Mistrzostwach Świata. Stanął również na podium GP na długim torze w Vechcie i Rzeszowie.
Cameronowi życzę dużo sukcesów w przyszłym sezonie :)

piątek, 18 października 2013

A robi się to tak! (część 1)

Jak smutno mi się robi, kiedy trzeba napisać tę notkę. Za oknem pada deszcz, jest zimno, a ja sama nie czuję się najlepiej. Wszystko to składa się na jedno - w Polsce zakończył się sezon żużlowy.

Zaczęło się dość późno...

Pogoda, bardzo humorzasta w tym roku, długo trzymała nas w "izolacji" od żużla. Czyżby chciała wyodrębnić wszystkich sezonowców?


Kiedy w marcu 2012 odbywały się już pierwsze mecze, eliminacje do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów - w tym roku marzec obfitował w finały wyścigów motocyklowych na lodzie! Wciąż trwały prezentacje drużyn, ale były już pierwsze treningi, a punkt kulminacyjny to SGP w Auckland. Zapraszam przy okazji do oglądania rund zawodów, jeśli ich nie widzieliście. Linki w tytułach! :)

Wstawanie w nocy (23 marca)

1. Jarosław Hampel  2. Tomasz Gollob  3. Nicki Pedersen
Może i pierwsze Grand Prix w Auckland odbywało się o godz. 16:00, ale czasu miejscowego! Takim sposobem Tata budził mnie o 4? rano, jakoś tak. Nie powiem, żebym wykazała się jakimś specjalnym kibicowaniem, mam w genach zasypianie "na reklamach". 
Dobrze rozpoczęliśmy zmagania o Mistrza. Świetną formę przedstawiał Tomasz Gollob, ale Mały również był bezbłędny.
Andreas Jonsson może mówić o sporym pechu. Po rundzie zasadniczej był faworytem, jednak jego maszyna odmówiła współpracy.
Rozczarowanie również przeszedł Darcy Ward, który w finale musiał uznać wyższość Hampela i Pedersena.
Już wtedy Emil Sajfutdinow otwarcie powiedział, że chce walczyć o tytuł, lecz przywiózł tylko 6 "oczek".

Beznadziejny Kasprzak (20 kwietnia)

1. Emil Sajfutdinow  2.Matej Zagar  3.Tomasz Gollob

Rozgrywki Grand Prix wracają do Bydgoszczy po trzech latach przerwy. 
Jarek Hampel, mimo bardzo dobrej jazdy na początku, w ostatnim biegu rundy zasadniczej zaliczył awarię świecy w silniku, co przekreśliło jego szanse na półfinał. 
Krzysztof Kasprzak w swoich startach nie przywiózł ani jednego punktu. "Wiele trenowałem w tym tygodniu i wiele zainwestowałem, ale jadę do tyłu." 
Krzysztof Buczkowski jadący z dziką kartą przywiózł 6 punktów. 
Najbardziej zadowoleni mogliśmy być z Tomasza Golloba, który pokazał dobrą jazdę, ale w finale musiał uznać wyższość Emila i Zagara.

Emil zmiata rywali (4 maja)

1. Emil Sajfutdinow  2.Chris Holder  3. Nicki Pedersen
Trzecia runda zmagań o Mistrza odbyła się w Goeteborgu i były to prawdopodobnie ostatnie zawody tego typu na Ullevi. Cieszyły się bardzo marnym zainteresowaniem.
W swoje 21 urodziny kontuzji doznał Darcy Ward, złamał łopatkę, co wymagało leczenia operacyjnego. 
Wygrany, czyli Emil Sajfutdinow, przed zawodami zmagał się z ciężką sytuacją rodzinną - jego tata był w bardzo zły stanie zdrowia. Rosjanin zadedykował mu bieg finałowy.
Bardzo dobrze jechał Mały, jednak nie odpuściła go zła passa szwedzkiego toru i mimo, że na finał wybrał najczęściej triumfujące miejsce - przyjechał czwarty.
Tomek dostał się do półfinału, ale przyjechał na czwartym miejscu. 
Trochę zrehabilitował się Kasper, zajmując 11 miejsce i przywożąc 7 punktów.

Tajski pierwszy raz zwycięża (18 maja)

1.Tai Woffinden  2.Krzysztof Kasprzak  3.Nicki Pedersen
Podczas czwartej rundy Grand Prix swoje pierwsze zwycięstwo odniósł Tai Woffinden. Brytyjczyk prezentował swoją jazdą wysoki poziom, przeganiał innych zawodników. Tylko raz musiał uznać wyższość Nickiego Pedersena
Duńczyk ten zadziwił wszystkich bardzo dobrą kondycją po operacji ręki. Nie było wiadać, by uraz jakkolwiek wpływał na jego jazdę. 
Emil Sajfutdinow również spisywał się bardzo dobrze, jednak dotknął taśmy w biegu finałowym.
Gollob zdobył w zawodach tylko 3 "oczka", a wtedy bardzo w niego zwątpiłam.
Oczywiście nie zawiódł nas Jarek, który odpadł dopiero w drugim półfinale.
Największym szczęściem było dla nas jednak drugie miejsce Krzyśka Kasprzaka, które w pełni zrehabilitowało jego wcześniejsze słabe występy.

Torowe piekło (1 czerwca)

1.Emil Sajfutdinow  2.Niels Kristian Iversen  3.Krzysztof Kasprzak

Koszmarem podczas piątej odsłony cyklu Grand Prix okazał się tor. Mimo, iż organizatorzy robili wszystko, by był jak najlepszy, to wielu zawodników miało z nim ogromne problemy.
W stolicy Walii najlepsi mieli być Chris Holder i Tai Woffinden, jednak publiczność bardzo zawiodła się na zawodnikach. Holder dostarczał dużo radości podczas rundy zasadniczej, wciąż przywożąc zwycięstwa lub drugie miejsca, jednak nie dał rady dostać się do finału.
Tajski zaliczył groźny upadek podczas czternastego biegu i nabawił się złamania obojczyka.
Kolejne zwycięstwo odniosła natomiast Rosyjska Torpeda :).
Mimo to, gdyby nie przerwany bieg z powodu upadku Lindgrena, Kasper mógłby zostać triumfatorem w Cardiff. Bardzo dobrze przeszedł przez rundę zasadniczą, w powtórzonym finale jechał jako drugi, ale próbując wyprzedzić Emila - sam został wyprzedzony przez Nielsa Kristiana Iversena.
O jeździe Małego i Chudego lepiej nie pisać... nie były to dla nich najlepsze zawody.

Co stało się z Gollobem? (15 czerwca)

1.Jarosław Hampel  2.Chris Holder  3.Tai Woffinden
Świętem dla Polaków były szóste zawody Grand Prix w Gorzowie. Były bardzo nieprzewidywalne i dostarczyły naszym rodakom trochę szczęścia, lecz także trochę zawodu.
Swoją postawą ponownie nie popisał się Tomasz Gollob. Powinien bardzo dobrze znać tor, na którym jechał, jednak zakończył zawody na... 14 miejscu! Jego sprzęt podobno "nie kleił", lecz mocno wątpiłam wtedy w jego karierę. 
Jarek Hampel wykorzystywał błędy swoich rywali. W dziewiętnastym biegu skorzystał z potyczki Nickiego Pedersena, dzięki czemu dostał się do półfinału. Podobnie postąpił w finale, gdzie słabszą chwilę miał Chris Holder. Dzięki temu Mały wygrał zawody.
Emil nie znalazł się w finale, podobnie jak Kasper i Niels Kristian Iversen, który marzył o pierwszym wygranym turnieju. 

Szwedzi się łamią (29 czerwca)

1. Darcy Ward  2. Matej Zagar  3.Chris Holder
Zawodnicy zdali już sobie sprawę, iż cykl wchodzi w decydującą fazę. Bardzo skoncentrowani podeszli do siódmej odsłony. 
Niefortunne były jednak te zmagania dla Szwedów. W trzecim biegu doszło do karambolu z udziałem Sajfutdinowa i Andreasa Jonssona. AJ doznał złamania łopatki. 
Fredrik Lindgren również spotkał się bliżej z nawierzchnią toru w dziewiętnastym biegu, co poskutkowało złamaniem ręki.
Swoją postawą zaskoczył Polaków Chudy. Nie wyszedł mu pierwszy start, więc spodziewaliśmy się tak samo beznadziejnych zawodów jak ostatnio. Jednak szybko znalazł on dobre ustawienia i nawet zakwalifikował się do finału, gdzie przyjechał ostatni.
Jarka Hampela oszukał motocykl/tor, gdyż maszyna na której jeździł podczas treningu wydawała się bardzo szybka, ale w zawodach była słaba. Tym razem Mały nie spełnił naszych oczekiwań.
A najlepiej na torze czuł się Darcy Ward, czyli triumfator zawodów.

Emil chce wygrać wszystko! (27 lipca)

1.Emil Sajfutdinow  2.Nicki Pedersen  3.Tai Woffinden

Teraz przechodzimy do innej formy zawodów, mianowicie - walka o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy.
Tym razem na torze poszalał mocno Nicki Pedersen. Widać było, że ma dużą ochotę na wygranie inauguracyjnego starcia. Miał spore pretensje do Maćka Janowskiego, który wbił go w bandę. Duńczyk zmagania zakończył na drugim miejscu.
Magic również pokazał bardzo dobrą jazdę i uplasował się na szóstym miejscu. 
Mocno poszkodowany był w I Finale Martin Vaculik, który w swoim dorobku miał praktycznie same trójki, lecz w ostatnim biegu rundy zasadniczej wjechał w Lindgrena, upadł, po czym został wykluczony.
A dumni możemy być z postawy Krystiana Pieszczka, który wyprzedził Łagute, oraz z Tomka Golloba, który nareszcie się odrodził i zajął czwarte miejsce. 

Powtarzamy powtórzony bieg (3 sierpnia)

1. Niels Kristian Iversen  2.Tai Woffinden  3.Emil Sajfutdinow
Ósma odsłona zmagań żużlowców o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata przyniosła za sobą wiele kontrowersji. Do największej z nich na pewno należeć będzie powtarzanie całego biegu! Podczas dziesiątego starcia doszło do nierównego startu. Bieg został powtórzony w czteroosobowym składzie, jednak nie był to koniec historii. Ponieważ ewidentnie taśma poszła nierówno - sędzie zdecydował o unieważnieniu wyników i powtórzeniu jazdy raz jeszcze. Na pewno ta decyzja nie spodobała się Gregowi Hancockowi, gdyż z ośmiu punktów nagle miał już tylko pięć. 
Pierwszy raz zawody wygrał Niels Kristan Iversen, który uporał się z rywalami już podczas pierwszego okrążenia. 
Pechową okazała się dla Jarka Hampela trzynastka. Tyle oczek "zarobił" nasz reprezentant, jednak nie udało mu się dostać do finału.
Fartem do finału dostał się natomiast Emil Sajfutdinow, gdyż jeździł raczej przeciętnie, jednak w półfinale wyprzedził naszego biednego Małego.
A Tomasz Gollob znowu odpuścił z formą i zainkasował tylko 6 punktów.
Mało przyjemnie skończyły się zawody dla Nicolasa Covattiego startującego z dziką kartą. Włoch skończył ze złamanym nadgarstkiem. 

Trybuny pełne (10 sierpnia)

1. Emil Sajfutdinow  2.Nicki Pedersen  3.Grigorij Łaguta
Rosyjska publiczność na pewno była zadowolona z takiego przebiegu wydarzeń, jak wygrana Emila Sajfutdinowa i trzecie miejsce Grigorija Łaguty.
Grisza wraz ze swoim bratem - Artiomem, dawali niesamowite popisy jazdy. Pierwszy byl uznawany za faworyta II Finału i gdyby nie błąd w jego drugim starciu - byłby niepokonany. 
Polakom te zawody nie szły. Mimo przebudzenia się Pana G i jego trzech zwycięstwach po kolei oraz walki Magica z Sajfutdinowem - nie zakwalifikowali się do biegu barażowego ani finału. 
Ku uciesze tłumnie zebranej publiczności kolejne zwycięstwo przywiózł Emil i wszyscy wróżyli mu wtedy zdobycie tytułu.

Tak zazdroszczę "Długopisom" (17 sierpnia)

1. Greg Hancock  2.Darcy Ward  3. Tai Woffinden

Silnie zazdroszczę kibicom Lokomotivu, że mają szanse oglądać zmagania zawodników na swoim torze. Również o dużym szczęściu na tej nawierzchni może mówić Greg Hancock, który już po raz trzeci stanął na najwyższym stopniu podium. 
O podobnej radości mógł mówić także Tajski, któremu udało się awansować na miejsce lidera w klasyfikacji głównej. Wyprzedził Sajfutdinowa i miał nad nim 3 punkty przewagi.
A sam Emil przechodził kryzys. Te zawody zupełnie mu nie szły. Zakwalifikował się dopiero na dziesiątej pozycji, nie mówiąc już nawet o wejściu do półfinałów. 
Nicki Pedersen jechał dość słabo, jednak mechanicy podrasowali jego maszynę. Dzięki temu wywalczył miejsce w półfinale, a następnie w finale. Jednak jego nerwy puściły i dotknął taśmy. 
Niezrozumiałej decyzji dokonał Jarek Hampel. Dobrze jechał w rundzie zasadniczej, lecz podczas wybierania pól startowych wybrał trzecie pole, które nie dawało zawodnikom wygranych. Tak też stało się w półfinale, gdzie Mały przyjechał ostatni.
Nie popisali się Kasper oraz Gollob. Pierwszy przywiózł 3 punkty, a drugi - 5.

Biało-czerwona noc! (7 września)

1.Jarosław Hampel  2.Tai Woffinden  3.Tomasz Gollob

Wreszcie mogliśmy zobaczyć jak potrafi jeździć Tomasz Gollob! Po kilku słabych turniejach nastąpiło odrodzenie Profesora G, nie musiał nawet bardzo walczyć o wejście do półfinału. 
Jarek Hampel całe zawody pokazywał, że stać go na znakomitą jazdę, co potwierdził wygraniem finału.
Bliski wejścia do półfinału był także Kasper, jednak, mimo że zgromadził tyle samo oczek co Matej Zagar, miał za mało trójek na swoim koncie.
W wielkim triumfie Polaków przeszkodził jedynie Tajski, objeżdżając Tomka. Brytyjczyk wciąż powiększał swoją przewagę nad Sajfutdinowem, nieobecnym na zawodach.

Polacy wciąż triumfują (14 września)

1. Krzysztof Kasprzak  2.Sebastian Ułamek  3.Martin Vaculik
Kasperowi nie jeździło się chyba za dobrze w rundzie SGP, ale na pewno świetnie poradził sobie w SEC!
Zawody zaczęły się bardzo dobrze, niepokonani byli Nicki Pedersen i Tomasz Gollob. Obydwaj musieli jednak w końcu uznać wyższość innych zawodników.
Pan G dostał się na szczęście do biegu barażowego, potem do finału, ale niestety ("co za dużo to nie zdrowo") przyjechał ostatni.
Świetne zawody pokazał Sebastian Ułamek, był to jego dzień! 
Lepszych wyników spodziewałam się po Juricy Pavlicu, gdyż tor w Gorican jest jego osobistym torem, wybudowanym przez Pavlice Seniora. Uzyskał on 11 pozycję i zdobył tylko 6 "oczek".
Zabrakło oczywiście Emila Sajfutdinowa, a nowym liderem został Nicki Pedersen.

Tak bardzo nieudany Sztokholm (21 września)

1. Niels Kristian Iversen  2.Matej Zagar  3.Jarosław Hampel
Polacy nie zaliczą 11 rundy walki o tytuł Mistrza do najszczęśliwszej. Tor w Sztokholmie był nawierzchnią kładzioną i zdecydowanie nie zdał egzaminu. 
Już w pierwszych gonitwach doszło do fatalnego w skutkach upadku Tajskiego wraz z Tomkiem Gollobem. Polak wszedł ciasno w drugi łuk, a Woffy na chwilę stracił kontrolę nad maszyną. Doszło do kraksy. Brytyjczyk zszedł z toru ze złamanym obojczykiem, a Tomek stracił przytomność. Został odwieziony karetką do szpitala. Tai płakał po każdym biegu, gdyż nie był w stanie znieść bólu w ręce.
Okazje do pokazania się mieli rezerwowi - Fredrik Engman i Oliver Berntzon. Ponieważ Pan G nie pojechał już w zawodach, dwa razy zawodnicy dotknęli taśmy, a następnie wycofał się Vacul - chłopcy jeździli bardzo dużo. 
Dobrą formę wykazał Matej Zagar, jeździł bardzo szybko.
Każdy przewidywał już Mistrza dla Tajskiego, a naszego Jarka zaczął gonić NK Iversen, dodatkowo wygrywając zawody w Sztokholmie. 
A sam Mały nie miał łatwego początku, dał mu rade nawet jeden z rezerwowych chłopców! 
Mimo trzeciego miejsca Jarka, zawody te były bardzo "ciężkie", oglądało się je z ciągle mocno bijącym sercem. Mam nadzieję, że następnym razem tor będzie lepiej przygotowany. Jeśli w ogóle będzie następny raz...

Rzeszowskie święto (29 września)

1. Martin Vaculik  2. Grigorij Łaguta  3.Hans Andersen

Sezon mocno zdziesiatkował IV Finał zmagań o Indywidualnego Mistrza Europy. Jak wiecie, byłam obecna na tych zawodach i oczywiście nie zobaczyłam zawodników, których zobaczyć chciałam. 
Z powodu kontuzji nie pojechał Tomasz Gollob, za którego jechał Grzesiek Zengota. Tajski zrezygnował z jazdy na rzecz rehabilitacji przed ostatnią rundą GP. Również z powodu urazu w zawodach nie wziął udziału Emil. Takim sposobem zostali wyeliminowani najgroźniejsi rywale Nickiego Pedersena
Jak pisałam - najgłośniej widownia dopingowała jadącego z dziką kartą Grzesia Walaska.
O dużym pechu może mówić Jurica, który przecież tor w Rzeszowie zna bardzo dobrze, jednak miał dużo defektów. 
Nie szło również Sebastianowi Ułamkowi oraz Magicowi. Walka toczyła się już najmocniej między zawodnikami znajdującymi się wysoko w tabeli głównej. 
Nicki Pedersen (wygwizdany w Rzeszowie na potęgę) odpadł z rywalizacji w biegu barażowym, co dawało niemal stuprocentową pewność, że tytuł odbierze Martin Vaculik.
W finale pojechali Hans Andersen, Grisza, Vacul i Zengota. Na przeciwległej prostej doszło jednak do karambolu, przez co z powtórki wykluczony został Zengi.

Zakończenie na MotoArenie (5 października)

1. Adrian Miedziński  2.Greg Hancock  3.Jarosław Hampel

Podobnie jak w ostatnich zawodach SEC - wszyscy wiedzieli już kto zdobędzie tytuł Mistrza Świata. 
Zawody te jednak przyniosły dużo dobrych emocji dla Polaków. 
Na pewno jedną z nich była wygrana zawodów przez jadącego z dziką kartą Adriana Miedzińskiego. Jest to największy indywidualny wyczyn Polaka.
Profesor Greg również pokazał, że nie da się tak łatwo objechać młodym i pięknie jeździł mijając innych zawodników. Ten facet ma moc!
O srebrny medal w głównej rozgrywce walczył z Małym NK Iversen, jednak to Polak pokazał, że nikt go nie pokona! 
Już od piątego wyścigu wszyscy świętowali nowego mistrza Taia Woffindena, a od dziewiętnastego - wicemistrza Jarosława Hampela.

To już jest koniec...

1. Tai Woffinden  2.Jarosław Hampel  3.Niels Kristian Iversen

1. Martin Vaculik  2.Nicki Pedersen  3.Grigorij Łaguta
Mam nadzieję, że nie zanudziliście się czytając to podsumowanie. No i oczywiście, że ktoś wytrwał do końca! 

Obecnie SEC toczy walkę z SGP o zabronienie zawodnikom startowania w obydwu tych rozgrywkach. Przez pewien czas rozgrywki o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy były bojkotowane przez najwybitniejszych zawodników. Teraz mówi się o stawianiu warunków chłopcom - "jedziesz tu albo tu". 
Dzięki firmie One Sport SEC było bardzo dobrze reklamowane, a organizatorzy dobrze wykonali swe zadanie. Zawody były pokazywane na kanale Eurosport, a nie jak Grand Prix - na platformie nc+. Miało to promować żużel i spowodować większe zainteresowanie tym sportem. Nie popisali się jedynie komentatorzy w Eurosporcie... :) Mnie osobiście denerwowało to, że musieli tłumaczyć np. co oznacza przerwany bieg, czy jakie są kolory kasków. Nie wspominając już o ciągłych pomyłkach.
Co wybrałabym na miejscu żużlowca? Speedway Grand Prix. Według mnie są to zdecydowanie bardziej emocjonujące rozgrywki, bardziej ekskluzywne i wyrafinowane. No i oczywiście chętniej oglądane. 



Gdzie w przyszłym roku?

Nie uwzględniając dzikich kart → Ci zawodnicy mają zapewnione starty w Speedway Grand Prix 2014.

Trzech zawodników może być pewnym występów w rozgrywkach Speedway European Championship 2014. 

niedziela, 13 października 2013

Indywidualny Mistrz Świata Polski

Przybyli, pojechali, odjechali...

Największe wydarzenie żużlowe w Lublinie dobiegło końca. Polska pokonała Mistrzów Świata 51:39. Był to mój najbardziej zalatany dzień od czasu lubelskich Dni Studentów, ale postaram się bardzo szybko, krótko i zwięźle go streścić.

CZĘŚĆ I: konferencja

Rano moim celem była prezentacja zawodników w jednym z centrów handlowych. Specjalnie przyjechałam godzinę wcześniej, żeby zająć dobre miejsca do robienia zdjęć.
Kiedy na stolikach wyłożono karty przedstawiające zawodników, nagle w okół stołu konferencyjnego zaczęło kręcić się mnóstwo ludzi. Choć i tak największe zamieszanie wywołało zjawienie się kadry Polski. DuZers wygodnie usiadł w fotelu, a do niego podbiegł tłum. I tak wyglądała cała "prezentacja". Ponieważ dla tak małej osóbki jak ja, zdobycie autografów było niemożliwe, wyhaczyłyśmy bardzo dobry sposób od Romana (którego serdecznie pozdrawiam). Chodziłyśmy za zawodnikami, z tyłu stołu i tylko podkładałyśmy karty. Następne podpisy zdobywał już sam Roman, bo jednak przepychanie nie było mi na rękę. Nasze miejsce na zdjęcia okazało się beznadziejne, bo i tak ludzie podeszli do zawodników na odległość dwudziestu centymetrów. Zdjęć z żużlowcami nie mam, jakoś odwaga mi odeszła. Prezentacja była, chłopcy są na żywo jeszcze lepsi niż na zdjęciach i zostałam utwierdzona w przekonaniu, że kiedyś będę robić coś dla żużla.
Potem szybka jazda do domu, obiad i na stadion.

CZĘŚĆ II: zawody

A na stadionie koleeeeeejki...

Kolejki zawijające się w każdą możliwą stronę. Gdybyśmy mieli stać, tam gdzie staliśmy (a i tak było to miejsce 'po znajomości) nie wiem czy tak łatwo zajęlibyśmy miejsca na sektorze. Oczywiście - większość się wepchnęła (my też), ale w Lublinie to normalne, więc sprawnie i szybko znaleźliśmy się na stadionie. Miejsca zajęte, ludzie zaczęli przychodzić, trybuny pełne aż miło patrzeć :)
No na początku bubel z hymnem narodowym, ale można wybaczyć. Podobno nie śpiewaliśmy zbyt równo, tak? Na stadionie oszukiwaliśmy się, że to echo. Następnie zaczęły się zawody.

Jak jeździli Polacy? 

Nienawidzę meczów, gdzie jest dużo moich znajomych, gdyż jestem tak zaaferowana sprawami towarzyskimi, że nie pamiętam poszczególnych biegów. Chyba oprócz gogli sprawię sobie jeszcze słuchawki na przerwy.
Para Patryk Dudek (2,0,2,3,1) + Jarosław Hampel (3,3,1,2,3) była zdecydowanie moją ulubioną. Pomijając moją osobistą sympatię do tych panów, jeździli po prostu dobrze, już w drugim biegu przywożąc 5:1.
Janusz Kołodziej (3,13,2,2) pokazał, że jest Mistrzem Polski. Już w pierwszym biegu wywiózł swoich rywali i mknął daleko przed nimi. Koldi to klasa sama w sobie.
Krzysztof Kasprzak (1,3,2,3,3 )również nie dał nam powodów do smutku. W siódmym biegu wraz z Maćkiem Janowskim pokazali, że stać ich na piękne zwycięstwo nad Mistrzami. Do niego odnosi się również profesorska jazda w 13 biegu. Piękne "nożyce", które założył na Nickiego - to było coś!
Magic (2,0,3,0,2) - na początku coś nie szło mu za dobrze, potem na chwilę się rozkręcił i znowu coś upadło.
Nie mogę zapomnieć o ulubieńcu lubelskich kibiców - Danielu Jeleniewskim (0,0,1,0,t). Chłopak starał się wyprzedzać zawodników i gryzł ich niesamowicie, więc nie możemy mieć mu za złe dość skromnej zdobyczy punktowej. Swoją drogą - dostał od nas najlepszy doping.

Co do Mistrzów Świata? 

Najlepszą formą wykazał się Darcy Ward (3,2,3,3,0). Swoją drogą - ten chłopak jeździ niesamowicie! Nie wiem jak osiąga tak wybitnie dobrą prędkość na torze, ale naprawdę jest nie do złapania. Dodatkowo jazdę na pewno poprawiły mu panie, balujące w piątek w klubie :).
Słabą wstawką za Emila Sajfutdinowa był Michael Jepsen Jensen (0,1,0,1,1), zdobył najmniej punktów. Wyprzedzał go nawet Jeleń, więc raczej nie był to dzień MJJ.
Również Tajski, który rozchorował się po piątkowych zabawach i nie mógł wystąpić w Lublinie, miał bardzo słabego zastępce. Andreas Jonsson (1,1,0,2,0) nie wykazał się wybitną jazdą. W dziesiątym biegu udało mu się wyprzedzić Daniela, co dało mu jeden "grubszy" punkt.
A co do Roberta Miśkowiaka (0,3,0,0,1) - znał ten tor, więc spodziewałam się lepszych wyników.

Coś luźnego

  • Oczywiście odbywały się również dwa biegi kobiet, które wiem, że nie były relacjonowane w telewizji. Obydwa wygrała Michaela Krupickova, która faktycznie pokazywała najlepszą jazdę. Zarówno Chatrine Friman Brantvik, jak i Nanna Jorgensen były traktowane bardzo mocno z przymrużeniem oka. Niestety - panie nie zawojują nic w tym sporcie, zostawmy to panom ;).
  • Bieg oldboyów był przypomnieniem lat świetności dla panów, my posłuchaliśmy bardzo starych tłumików, w duchu modląc się, by żadnemu z żużlowców nic się nie stało, nauczeni przypadkiem pana Kępy.
  • "Nie ma ciszy na stadionie przy alejach Zygmuntowskich!". To hasło się sprawdziło, doping nie był wymuszany przez spikerów, żyleta sama zadbała o odpowiednią oprawę dla oka jak i dla ucha, więc jestem z chłopców bardzo dumna :) 
  • Co do TYTUŁU notki → hasło wymyślone przez Michała, opisujące Patryka Dudka ;) Stało się hasłem całego tego dnia.

Teraz zapraszam na kilka zdjęćFotorelacja portalu Strzelam Foty (oczywiście zapraszam do lajkowania)
Fotorelacja I (sportowefakty.pl)
Fotorelacja II (sportowefakty.pl)
Fotorelacja III (sportowefakty.pl)
Fotorelacja jednego z lubelskich pubów (lajki mile widziane)


Mam nadzieję, że kolejne takie zawody zobaczę już niedługo, a nie w okresie, kiedy Magic będzie jeździł jako oldboy ;)
Według mnie było bardzo bardzo fajnie. A jak Wam się podobało? Komentujcie niżej :)
Siema! 

Coś dla oka :)

Dziękuję Adamowi za użyczenie aparatu i przepraszam, że miałyśmy z nim tyle problemów/zrobiłyśmy nieostre zdjęcia :*
Chatrine Friman Brantvik
Maciek Janowski
Dawno nie było tak mocnego składu w Lublinie
Nanna Jorgensen
Polacy wożą Mistrzów Świata
=
Panie na torze

czwartek, 10 października 2013

Zdziesiątkowani, czyli znowu nie zobaczę Emila


Odliczanie trwa od dwóch tygodni! Kibice wykupują bilety! Prace na stadionie trwają! Czeka nas wielka fiesta i zabawa!

Taką mniej więcej atmosferę wprowadzają organizatorzy test-meczu Polska - Mistrzowie Świata. Co sekundę wyświetla mi się "post odliczający", kolejne nowe wydarzenie, zdjęcia, statusy i nie wiadomo co jeszcze. Panowie - może spokojniej? 


Popatrzymy teraz na to z perspektywy Gęby, czyli przeciętnego kibica. 

Od dłuższego czasu wydarzenie to jest najbardziej oczekiwanym przez lubelskich kibiców. Nie oszukujmy się - dla mieszkańca np. Zielonej Góry taka obsada zawodów nie jest niczym specjalnym, ogląda to co niedzielę. Ale jednak dla pierwszoligowych Koziołków - "łooooooooo, same gwiazdy".

No właśnie - same gwiazdy

Nie ukrywam mojej wielkiej i nieodwzajemnionej miłości do Emila Sajfutdinowa. Mało nie padłam na zawał, kiedy dowiedziałam się, że będzie w Lublinie! Była możliwość, że pojadę w prezentacji razem z zawodnikami, więc już wyobrażałam sobie omdlenie, kiedy go zobaczę. Oczywiście biednemu zawsze wiatr w oczy i inne, więc Rosyjska Torpeda zakończyła swój sezon bo okropnym upadku w Toruniu. Czyli dziękuję - jeden zawodnik już odpada.
Kolejna znakomitość, której osobiście nie lubię - Tomasz Gollob. Mimo braku sympatii to jednak chciałam zobaczyć mistrza na torze. Jak wiadomo - nie zobaczę, gdyż Pan G cierpi po upadku podczas GP Skandynawii. Cudownie, jeszcze jeden "jeździec".
No a na koniec przykrą niespodziankę sprawiła Klaudia Szmaj. Tu szczególnie zawiedziona będzie męska część publiczności, ponieważ Myszka podczas treningu nabawiła się kontuzji nadgarstka i nie będzie w stanie pojechać. Myślę, że za nią spokojnie mógłby pojechać Arek Madej :D
Panowie (może i panie) będą bawić się w jednym z lubelskich klubów - oby nie przysporzyło to kolejnych luk w składach.

Jak zapowiadają się zawody?

POLSKA

Team Manager: Marek Cieślak
Jarosław Hampel
Janusz Kołodziej
Maciej Janowski
Krzysztof Kasprzak
Patryk Dudek
Daniel Jeleniewski

Oczywiście polska elita żużlowa, brakuje tylko Tomka, w jego miejsce jedzie Janusz Kołodziej. Klasa sama w sobie oraz nasz kochany Daniel Jeleniewski. Darzę go ogromną sympatią, ponieważ na ostatnim meczu pytał się jak moja noga (jestem po wypadku na motocyklu) oraz dziwił się, że nie zrezygnowałam z jazdy. Niesamowicie miły facet :)

MISTRZOWIE ŚWIATA
Team Manager: Hans Nielsen
Greg Hancock
Nicki Pedersen
Darcy Ward
Tai Woffinden
Michael Jepsen Jensen
Robert Miśkowiak

Kolejni zawodnicy, którzy przyprawiają mnie o dreszcz ekscytacji. Zawsze radosny Greg, bożyszcze nastolatek - Darcy, mistrz Tajski. Mam nadzieję, że Nicki nie zostanie wygwizdany w Lublinie, za dużo się tego nasłuchał. MJJ zastąpi Emila, niestety. No i kontrowersyjny Robert Miśkowiak. Dla tych, którzy do tej pory nie wiedzą dlaczego jest w składzie - ten pan to Indywidualny Mistrz Świata Juniorów z 2004 roku.

Afisze

Ale jak w Lublinie promowane jest to ważne wydarzenie?
  • billboardy;
    Widziałam je tylko w mojej dzielnicy. W sumie mało podróżuję po mieście, więc mam nadzieję, że jest ich więcej.
  • strona na facebooku;
    Moja mama, kiedy jeszcze zajmowała się promowaniem tego wydarzenia, pytała, czy nie chciałabym jej prowadzić. Odmówiłam, ponieważ wiem, że jest to bardzo duży wysiłek wymagający czasu.  Dzisiaj strona funkcjonuje, ale jestem zawiedziona, ponieważ nie odpowiedziano na moją wiadomość. Posty też zresztą nie są zbyt świeże, ani zajmujące.
  • wydarzenie na facebooku;
    Wydarzeń jest od groma i ciut ciut. Mecz, prezentacja i nie wiadomo co jeszcze. Osób deklarujących przyjście jest 941, niezdecydowanych 135. Słabo. Ale uznajemy, że nie każdy ma fb i tłok na stadionie będzie i tak.
  • strona internetowa;
    Ta akurat jest dobrze przemyślana i według mnie warta uwagi.
  • dodatkowo na stadionie zdjęto wysokie kraty!

Znajdź nas!

To stanie się chyba tradycją, że na zawody żużlowe będę zabierać vlepy. Sprawa jest prosta.
Razem z przyjaciółką wybieram się w sobotę na prezentację zawodników do Galerii Olimp. Mamy zamiar robić zdjęcia, dlatego łatwo będzie nas znaleźć. 
Podobnie na stadionie - będę z grupką znajomych [w tym z Michałem :)] i czekam na Was!
Chcesz dostać vlepki? Będę miała ich 30! Każdy dostaje jedną, chyba, że pod koniec zawodów jeszcze zostaną - z chęcią je rozdam. 
Chcesz kupić komplet vlepek? Pisz do nas na Żużel oczami młodych
Mam nadzieję, że się odważycie :)

Jak wyglądam?

Brunetka, niska, koszulka z SGP 2009 ewentualnie klubowa Gęba, czarno-niebieska kurtka, plecak i czerwone maxy :) Bardzo charakterystyczna. 

To tyle ode mnie. Czekamy na "ŚWIATOWĄ CZOŁÓWKĘ, KTÓRA WRACA DO LUBLINA" jak krzyczą organizatorzy. Do zobaczenia na stadionie, siema! :)

wtorek, 1 października 2013

Stasiu na prezydenta!

Działo się w niedzielę, oj działo. Ale zacznijmy od początku...

Droga do Rzeszowa była szybka i sprawnie dojechaliśmy do miasta. Jak widzieliście pojechały z nami gogle, oraz mój miniaturowy Iversen :). Oczywiście znalezienie stadionu zajęło nam jakieś 20 minut, ale trasy nauczę się już chyba na pamięć.
Kolejki kilometrowe, o kupieniu programu można było podobno zapomnieć, ale dla chcącego nic trudnego, dlatego Tatuś w owy program mnie wyposażył. 
Naturalnie byłyśmy zaczepiane przez silnie podchmielonych mężczyzn, ale wybaczamy i rozumiemy. Byłyśmy nawet częstowane jakimiś drażetkami...
Nasi cudowni chłopcy pomachali do kamer przy prezentacji, Nicki spotkał się z wielką falą gwizdów, Walasek zaś z gorącymi oklaskami. Natomiast spikerzy chodzący po murawie podrywali podprowadzające aż miło, te jednak wydawały mi się trochę niechętne. Może to przez temperaturę, nie zazdroszczę wyłażenia w krótkim rękawku w takie zimno. Na stadionie wielka cisza, raz na jakiś czas publiczność podłapała doping, jednak było to bardzo bardzo słabe. Ale to dopiero początek zawodów, początek spożywania alkoholu... :>


Szybkie notki z biegów

No i jak już jesteśmy przyzwyczajeni - pierwszy bieg przerwany z powodu nierównego startu. W powtórce, ku uciesze miejscowych kibiców, Grzegorz Walasek przywozi 3 punkty, Ales Dryml (po problemach na torze) 2, Sebastian tylko 1 oczko, a biegu nie kończy Nicolas Covatti.
W drugim biegu rzeszowska publiczność spotkała się z bardzo dobrze znaną im sytuacją, czyli defektem na ostatnim wirażu, tym razem w wykonaniu Juricy Pavlica.
Trzecia jazda przyniosła zwycięstwo Griszy i 1 punkt dopiero rozkręcającego się Grzesia Zengoty.
Natomiast bieg czwarty to fala niezadowolenia, kiedy Nicki Pedersen dojechał jako pierwszy, Magic
natomiast zdefektował.
W piątym biegu zaczyna pokazywać jazdę Andriej Karpov. Ten chłopak namieszał trochę w zawodach. Również Maciek rekompensuje swój defekt i przyjeżdża na drugim miejscu. Fredka jest bliski upadku na tor, a Łukasz Sówka, jadący za Tajskiego, pięknie kolekcjonuje jedyneczki.
Teraz szybki przeskok do biegu siedemnastego, gdzie Nicki profesjonalnie podjeżdża Lindgrena, ten z kolei upada na tor. Uwierzcie mi, że publiczność oszalała. Gwizdom nie było końca, a kiedy zapaliła się biała lampka - tłumy krzyczały z radości!
Bieg barażowy: wszyscy trzymamy kciuki za Grzesia Zengotę oraz za Karpova, który wzbudził sympatię kibiców. Oczywiście modlimy się, żeby do finału nie wszedł Pedersen. No i Andriej nas zawodzi - zrywa taśmę i będzie potrzebna powtórka. Zengi w finale! Nie zasmuca nas też Hans Andersen, który przyjeżdża jako drugi, przekreślając szanse Nickiego na tytuł IME.
Co do samego finału: Okropny karambol na przeciwległej prostej, na torze leżą Grzesiek i Hans. Na szczęście podnoszą się z toru, ale skutkuje to wykluczeniem Polaka z powtórki. A w powtórce oczywiście triumfuje Martin Vaculik, który potrzebował tylko jednego punktu, by wywalczyć tytuł Mistrza.

Fajerwerki, zabawa, szampan...

Najbardziej z nas wszystkich świętowali Słowacy na trybunie obok. Byli bardzo dumni i zadowoleni ze swojego reprezentanta. Na początku, kiedy odśpiewali hymn po ogłoszeniu podium 4 finału SEC, a następnie, kiedy mówiono o przyjęciu przez Vacula tytułu Speedway European Champion.
Oczywiście organizatorzy nie zawiedli i ukazał się piękny pokaz sztucznych ogni :) Chłopcy polali się szampanem, wznieśli toast, a trybuna krzyknęła raz jeszcze MARTIN VACULIK!

Ciekawostki :)

Spotkały nas także bardzo zabawne sytuacje.
  • Między innymi, kiedy zepsuła się taśma startowa i do jej naprawiania wyłoniono Pana Stanisława. Trybuna, która była już bardzo pod wpływem, zaczęła skandować:
    "Stasiu, Stasiu, Stasiu!" "Stasiu na prezydenta!" , "Stasiu też, Stasiu też, bohaterem naszym jest!".
  • Spikerzy, kiedy wymieniali zawodników jadących w biegu mówili:
     "Aż boimy się wymieniać to nazwisko... Pedersen"!
  • Podobnie było, kiedy po wygranej Nickiego cały stadion gwizdał, chłopcy powiedzieli więc
    "Niech oklaski oznaczają gwizdy! Więc jeszcze raz: Nicki Pedersen!". Oczywiście zostali ponownie wygwizdani.
  • Wyszło nam, i z tego jestem bardzo zadowolona, krzyczenie "Grzegorz Walasek". Na początek prosta przy starcie, następnie przeciwległa, w końcu poczułam się jak na żużlu :)
  • A na koniec: pozdrawiam ludzi, którzy robili mi zdjęcia w goglach oraz wszystkich, którzy patrzyli na mnie z lekkim zdziwieniem. Teraz już wiem, że nie będę się z nimi rozstawać B)

To już jest koniec...

Przepraszam za jakość zdjęć. Jak już pisałam - moja lustrzanka to prawie lustrzanka, czyli cyfrówka. Postaram się na Polska - Mistrzowie Świata załatwić profesjonalny aparat. Więc grzecznie czekajcie :)


* * *
Dziękuję Wam bardzo za 500 lajków na Żużel oczami młodych. Jesteście cudowni i mam nadzieję, że wspólnie będziemy nadal tworzyć świat żużlowy! :)