piątek, 18 października 2013

A robi się to tak! (część 1)

Jak smutno mi się robi, kiedy trzeba napisać tę notkę. Za oknem pada deszcz, jest zimno, a ja sama nie czuję się najlepiej. Wszystko to składa się na jedno - w Polsce zakończył się sezon żużlowy.

Zaczęło się dość późno...

Pogoda, bardzo humorzasta w tym roku, długo trzymała nas w "izolacji" od żużla. Czyżby chciała wyodrębnić wszystkich sezonowców?


Kiedy w marcu 2012 odbywały się już pierwsze mecze, eliminacje do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów - w tym roku marzec obfitował w finały wyścigów motocyklowych na lodzie! Wciąż trwały prezentacje drużyn, ale były już pierwsze treningi, a punkt kulminacyjny to SGP w Auckland. Zapraszam przy okazji do oglądania rund zawodów, jeśli ich nie widzieliście. Linki w tytułach! :)

Wstawanie w nocy (23 marca)

1. Jarosław Hampel  2. Tomasz Gollob  3. Nicki Pedersen
Może i pierwsze Grand Prix w Auckland odbywało się o godz. 16:00, ale czasu miejscowego! Takim sposobem Tata budził mnie o 4? rano, jakoś tak. Nie powiem, żebym wykazała się jakimś specjalnym kibicowaniem, mam w genach zasypianie "na reklamach". 
Dobrze rozpoczęliśmy zmagania o Mistrza. Świetną formę przedstawiał Tomasz Gollob, ale Mały również był bezbłędny.
Andreas Jonsson może mówić o sporym pechu. Po rundzie zasadniczej był faworytem, jednak jego maszyna odmówiła współpracy.
Rozczarowanie również przeszedł Darcy Ward, który w finale musiał uznać wyższość Hampela i Pedersena.
Już wtedy Emil Sajfutdinow otwarcie powiedział, że chce walczyć o tytuł, lecz przywiózł tylko 6 "oczek".

Beznadziejny Kasprzak (20 kwietnia)

1. Emil Sajfutdinow  2.Matej Zagar  3.Tomasz Gollob

Rozgrywki Grand Prix wracają do Bydgoszczy po trzech latach przerwy. 
Jarek Hampel, mimo bardzo dobrej jazdy na początku, w ostatnim biegu rundy zasadniczej zaliczył awarię świecy w silniku, co przekreśliło jego szanse na półfinał. 
Krzysztof Kasprzak w swoich startach nie przywiózł ani jednego punktu. "Wiele trenowałem w tym tygodniu i wiele zainwestowałem, ale jadę do tyłu." 
Krzysztof Buczkowski jadący z dziką kartą przywiózł 6 punktów. 
Najbardziej zadowoleni mogliśmy być z Tomasza Golloba, który pokazał dobrą jazdę, ale w finale musiał uznać wyższość Emila i Zagara.

Emil zmiata rywali (4 maja)

1. Emil Sajfutdinow  2.Chris Holder  3. Nicki Pedersen
Trzecia runda zmagań o Mistrza odbyła się w Goeteborgu i były to prawdopodobnie ostatnie zawody tego typu na Ullevi. Cieszyły się bardzo marnym zainteresowaniem.
W swoje 21 urodziny kontuzji doznał Darcy Ward, złamał łopatkę, co wymagało leczenia operacyjnego. 
Wygrany, czyli Emil Sajfutdinow, przed zawodami zmagał się z ciężką sytuacją rodzinną - jego tata był w bardzo zły stanie zdrowia. Rosjanin zadedykował mu bieg finałowy.
Bardzo dobrze jechał Mały, jednak nie odpuściła go zła passa szwedzkiego toru i mimo, że na finał wybrał najczęściej triumfujące miejsce - przyjechał czwarty.
Tomek dostał się do półfinału, ale przyjechał na czwartym miejscu. 
Trochę zrehabilitował się Kasper, zajmując 11 miejsce i przywożąc 7 punktów.

Tajski pierwszy raz zwycięża (18 maja)

1.Tai Woffinden  2.Krzysztof Kasprzak  3.Nicki Pedersen
Podczas czwartej rundy Grand Prix swoje pierwsze zwycięstwo odniósł Tai Woffinden. Brytyjczyk prezentował swoją jazdą wysoki poziom, przeganiał innych zawodników. Tylko raz musiał uznać wyższość Nickiego Pedersena
Duńczyk ten zadziwił wszystkich bardzo dobrą kondycją po operacji ręki. Nie było wiadać, by uraz jakkolwiek wpływał na jego jazdę. 
Emil Sajfutdinow również spisywał się bardzo dobrze, jednak dotknął taśmy w biegu finałowym.
Gollob zdobył w zawodach tylko 3 "oczka", a wtedy bardzo w niego zwątpiłam.
Oczywiście nie zawiódł nas Jarek, który odpadł dopiero w drugim półfinale.
Największym szczęściem było dla nas jednak drugie miejsce Krzyśka Kasprzaka, które w pełni zrehabilitowało jego wcześniejsze słabe występy.

Torowe piekło (1 czerwca)

1.Emil Sajfutdinow  2.Niels Kristian Iversen  3.Krzysztof Kasprzak

Koszmarem podczas piątej odsłony cyklu Grand Prix okazał się tor. Mimo, iż organizatorzy robili wszystko, by był jak najlepszy, to wielu zawodników miało z nim ogromne problemy.
W stolicy Walii najlepsi mieli być Chris Holder i Tai Woffinden, jednak publiczność bardzo zawiodła się na zawodnikach. Holder dostarczał dużo radości podczas rundy zasadniczej, wciąż przywożąc zwycięstwa lub drugie miejsca, jednak nie dał rady dostać się do finału.
Tajski zaliczył groźny upadek podczas czternastego biegu i nabawił się złamania obojczyka.
Kolejne zwycięstwo odniosła natomiast Rosyjska Torpeda :).
Mimo to, gdyby nie przerwany bieg z powodu upadku Lindgrena, Kasper mógłby zostać triumfatorem w Cardiff. Bardzo dobrze przeszedł przez rundę zasadniczą, w powtórzonym finale jechał jako drugi, ale próbując wyprzedzić Emila - sam został wyprzedzony przez Nielsa Kristiana Iversena.
O jeździe Małego i Chudego lepiej nie pisać... nie były to dla nich najlepsze zawody.

Co stało się z Gollobem? (15 czerwca)

1.Jarosław Hampel  2.Chris Holder  3.Tai Woffinden
Świętem dla Polaków były szóste zawody Grand Prix w Gorzowie. Były bardzo nieprzewidywalne i dostarczyły naszym rodakom trochę szczęścia, lecz także trochę zawodu.
Swoją postawą ponownie nie popisał się Tomasz Gollob. Powinien bardzo dobrze znać tor, na którym jechał, jednak zakończył zawody na... 14 miejscu! Jego sprzęt podobno "nie kleił", lecz mocno wątpiłam wtedy w jego karierę. 
Jarek Hampel wykorzystywał błędy swoich rywali. W dziewiętnastym biegu skorzystał z potyczki Nickiego Pedersena, dzięki czemu dostał się do półfinału. Podobnie postąpił w finale, gdzie słabszą chwilę miał Chris Holder. Dzięki temu Mały wygrał zawody.
Emil nie znalazł się w finale, podobnie jak Kasper i Niels Kristian Iversen, który marzył o pierwszym wygranym turnieju. 

Szwedzi się łamią (29 czerwca)

1. Darcy Ward  2. Matej Zagar  3.Chris Holder
Zawodnicy zdali już sobie sprawę, iż cykl wchodzi w decydującą fazę. Bardzo skoncentrowani podeszli do siódmej odsłony. 
Niefortunne były jednak te zmagania dla Szwedów. W trzecim biegu doszło do karambolu z udziałem Sajfutdinowa i Andreasa Jonssona. AJ doznał złamania łopatki. 
Fredrik Lindgren również spotkał się bliżej z nawierzchnią toru w dziewiętnastym biegu, co poskutkowało złamaniem ręki.
Swoją postawą zaskoczył Polaków Chudy. Nie wyszedł mu pierwszy start, więc spodziewaliśmy się tak samo beznadziejnych zawodów jak ostatnio. Jednak szybko znalazł on dobre ustawienia i nawet zakwalifikował się do finału, gdzie przyjechał ostatni.
Jarka Hampela oszukał motocykl/tor, gdyż maszyna na której jeździł podczas treningu wydawała się bardzo szybka, ale w zawodach była słaba. Tym razem Mały nie spełnił naszych oczekiwań.
A najlepiej na torze czuł się Darcy Ward, czyli triumfator zawodów.

Emil chce wygrać wszystko! (27 lipca)

1.Emil Sajfutdinow  2.Nicki Pedersen  3.Tai Woffinden

Teraz przechodzimy do innej formy zawodów, mianowicie - walka o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy.
Tym razem na torze poszalał mocno Nicki Pedersen. Widać było, że ma dużą ochotę na wygranie inauguracyjnego starcia. Miał spore pretensje do Maćka Janowskiego, który wbił go w bandę. Duńczyk zmagania zakończył na drugim miejscu.
Magic również pokazał bardzo dobrą jazdę i uplasował się na szóstym miejscu. 
Mocno poszkodowany był w I Finale Martin Vaculik, który w swoim dorobku miał praktycznie same trójki, lecz w ostatnim biegu rundy zasadniczej wjechał w Lindgrena, upadł, po czym został wykluczony.
A dumni możemy być z postawy Krystiana Pieszczka, który wyprzedził Łagute, oraz z Tomka Golloba, który nareszcie się odrodził i zajął czwarte miejsce. 

Powtarzamy powtórzony bieg (3 sierpnia)

1. Niels Kristian Iversen  2.Tai Woffinden  3.Emil Sajfutdinow
Ósma odsłona zmagań żużlowców o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata przyniosła za sobą wiele kontrowersji. Do największej z nich na pewno należeć będzie powtarzanie całego biegu! Podczas dziesiątego starcia doszło do nierównego startu. Bieg został powtórzony w czteroosobowym składzie, jednak nie był to koniec historii. Ponieważ ewidentnie taśma poszła nierówno - sędzie zdecydował o unieważnieniu wyników i powtórzeniu jazdy raz jeszcze. Na pewno ta decyzja nie spodobała się Gregowi Hancockowi, gdyż z ośmiu punktów nagle miał już tylko pięć. 
Pierwszy raz zawody wygrał Niels Kristan Iversen, który uporał się z rywalami już podczas pierwszego okrążenia. 
Pechową okazała się dla Jarka Hampela trzynastka. Tyle oczek "zarobił" nasz reprezentant, jednak nie udało mu się dostać do finału.
Fartem do finału dostał się natomiast Emil Sajfutdinow, gdyż jeździł raczej przeciętnie, jednak w półfinale wyprzedził naszego biednego Małego.
A Tomasz Gollob znowu odpuścił z formą i zainkasował tylko 6 punktów.
Mało przyjemnie skończyły się zawody dla Nicolasa Covattiego startującego z dziką kartą. Włoch skończył ze złamanym nadgarstkiem. 

Trybuny pełne (10 sierpnia)

1. Emil Sajfutdinow  2.Nicki Pedersen  3.Grigorij Łaguta
Rosyjska publiczność na pewno była zadowolona z takiego przebiegu wydarzeń, jak wygrana Emila Sajfutdinowa i trzecie miejsce Grigorija Łaguty.
Grisza wraz ze swoim bratem - Artiomem, dawali niesamowite popisy jazdy. Pierwszy byl uznawany za faworyta II Finału i gdyby nie błąd w jego drugim starciu - byłby niepokonany. 
Polakom te zawody nie szły. Mimo przebudzenia się Pana G i jego trzech zwycięstwach po kolei oraz walki Magica z Sajfutdinowem - nie zakwalifikowali się do biegu barażowego ani finału. 
Ku uciesze tłumnie zebranej publiczności kolejne zwycięstwo przywiózł Emil i wszyscy wróżyli mu wtedy zdobycie tytułu.

Tak zazdroszczę "Długopisom" (17 sierpnia)

1. Greg Hancock  2.Darcy Ward  3. Tai Woffinden

Silnie zazdroszczę kibicom Lokomotivu, że mają szanse oglądać zmagania zawodników na swoim torze. Również o dużym szczęściu na tej nawierzchni może mówić Greg Hancock, który już po raz trzeci stanął na najwyższym stopniu podium. 
O podobnej radości mógł mówić także Tajski, któremu udało się awansować na miejsce lidera w klasyfikacji głównej. Wyprzedził Sajfutdinowa i miał nad nim 3 punkty przewagi.
A sam Emil przechodził kryzys. Te zawody zupełnie mu nie szły. Zakwalifikował się dopiero na dziesiątej pozycji, nie mówiąc już nawet o wejściu do półfinałów. 
Nicki Pedersen jechał dość słabo, jednak mechanicy podrasowali jego maszynę. Dzięki temu wywalczył miejsce w półfinale, a następnie w finale. Jednak jego nerwy puściły i dotknął taśmy. 
Niezrozumiałej decyzji dokonał Jarek Hampel. Dobrze jechał w rundzie zasadniczej, lecz podczas wybierania pól startowych wybrał trzecie pole, które nie dawało zawodnikom wygranych. Tak też stało się w półfinale, gdzie Mały przyjechał ostatni.
Nie popisali się Kasper oraz Gollob. Pierwszy przywiózł 3 punkty, a drugi - 5.

Biało-czerwona noc! (7 września)

1.Jarosław Hampel  2.Tai Woffinden  3.Tomasz Gollob

Wreszcie mogliśmy zobaczyć jak potrafi jeździć Tomasz Gollob! Po kilku słabych turniejach nastąpiło odrodzenie Profesora G, nie musiał nawet bardzo walczyć o wejście do półfinału. 
Jarek Hampel całe zawody pokazywał, że stać go na znakomitą jazdę, co potwierdził wygraniem finału.
Bliski wejścia do półfinału był także Kasper, jednak, mimo że zgromadził tyle samo oczek co Matej Zagar, miał za mało trójek na swoim koncie.
W wielkim triumfie Polaków przeszkodził jedynie Tajski, objeżdżając Tomka. Brytyjczyk wciąż powiększał swoją przewagę nad Sajfutdinowem, nieobecnym na zawodach.

Polacy wciąż triumfują (14 września)

1. Krzysztof Kasprzak  2.Sebastian Ułamek  3.Martin Vaculik
Kasperowi nie jeździło się chyba za dobrze w rundzie SGP, ale na pewno świetnie poradził sobie w SEC!
Zawody zaczęły się bardzo dobrze, niepokonani byli Nicki Pedersen i Tomasz Gollob. Obydwaj musieli jednak w końcu uznać wyższość innych zawodników.
Pan G dostał się na szczęście do biegu barażowego, potem do finału, ale niestety ("co za dużo to nie zdrowo") przyjechał ostatni.
Świetne zawody pokazał Sebastian Ułamek, był to jego dzień! 
Lepszych wyników spodziewałam się po Juricy Pavlicu, gdyż tor w Gorican jest jego osobistym torem, wybudowanym przez Pavlice Seniora. Uzyskał on 11 pozycję i zdobył tylko 6 "oczek".
Zabrakło oczywiście Emila Sajfutdinowa, a nowym liderem został Nicki Pedersen.

Tak bardzo nieudany Sztokholm (21 września)

1. Niels Kristian Iversen  2.Matej Zagar  3.Jarosław Hampel
Polacy nie zaliczą 11 rundy walki o tytuł Mistrza do najszczęśliwszej. Tor w Sztokholmie był nawierzchnią kładzioną i zdecydowanie nie zdał egzaminu. 
Już w pierwszych gonitwach doszło do fatalnego w skutkach upadku Tajskiego wraz z Tomkiem Gollobem. Polak wszedł ciasno w drugi łuk, a Woffy na chwilę stracił kontrolę nad maszyną. Doszło do kraksy. Brytyjczyk zszedł z toru ze złamanym obojczykiem, a Tomek stracił przytomność. Został odwieziony karetką do szpitala. Tai płakał po każdym biegu, gdyż nie był w stanie znieść bólu w ręce.
Okazje do pokazania się mieli rezerwowi - Fredrik Engman i Oliver Berntzon. Ponieważ Pan G nie pojechał już w zawodach, dwa razy zawodnicy dotknęli taśmy, a następnie wycofał się Vacul - chłopcy jeździli bardzo dużo. 
Dobrą formę wykazał Matej Zagar, jeździł bardzo szybko.
Każdy przewidywał już Mistrza dla Tajskiego, a naszego Jarka zaczął gonić NK Iversen, dodatkowo wygrywając zawody w Sztokholmie. 
A sam Mały nie miał łatwego początku, dał mu rade nawet jeden z rezerwowych chłopców! 
Mimo trzeciego miejsca Jarka, zawody te były bardzo "ciężkie", oglądało się je z ciągle mocno bijącym sercem. Mam nadzieję, że następnym razem tor będzie lepiej przygotowany. Jeśli w ogóle będzie następny raz...

Rzeszowskie święto (29 września)

1. Martin Vaculik  2. Grigorij Łaguta  3.Hans Andersen

Sezon mocno zdziesiatkował IV Finał zmagań o Indywidualnego Mistrza Europy. Jak wiecie, byłam obecna na tych zawodach i oczywiście nie zobaczyłam zawodników, których zobaczyć chciałam. 
Z powodu kontuzji nie pojechał Tomasz Gollob, za którego jechał Grzesiek Zengota. Tajski zrezygnował z jazdy na rzecz rehabilitacji przed ostatnią rundą GP. Również z powodu urazu w zawodach nie wziął udziału Emil. Takim sposobem zostali wyeliminowani najgroźniejsi rywale Nickiego Pedersena
Jak pisałam - najgłośniej widownia dopingowała jadącego z dziką kartą Grzesia Walaska.
O dużym pechu może mówić Jurica, który przecież tor w Rzeszowie zna bardzo dobrze, jednak miał dużo defektów. 
Nie szło również Sebastianowi Ułamkowi oraz Magicowi. Walka toczyła się już najmocniej między zawodnikami znajdującymi się wysoko w tabeli głównej. 
Nicki Pedersen (wygwizdany w Rzeszowie na potęgę) odpadł z rywalizacji w biegu barażowym, co dawało niemal stuprocentową pewność, że tytuł odbierze Martin Vaculik.
W finale pojechali Hans Andersen, Grisza, Vacul i Zengota. Na przeciwległej prostej doszło jednak do karambolu, przez co z powtórki wykluczony został Zengi.

Zakończenie na MotoArenie (5 października)

1. Adrian Miedziński  2.Greg Hancock  3.Jarosław Hampel

Podobnie jak w ostatnich zawodach SEC - wszyscy wiedzieli już kto zdobędzie tytuł Mistrza Świata. 
Zawody te jednak przyniosły dużo dobrych emocji dla Polaków. 
Na pewno jedną z nich była wygrana zawodów przez jadącego z dziką kartą Adriana Miedzińskiego. Jest to największy indywidualny wyczyn Polaka.
Profesor Greg również pokazał, że nie da się tak łatwo objechać młodym i pięknie jeździł mijając innych zawodników. Ten facet ma moc!
O srebrny medal w głównej rozgrywce walczył z Małym NK Iversen, jednak to Polak pokazał, że nikt go nie pokona! 
Już od piątego wyścigu wszyscy świętowali nowego mistrza Taia Woffindena, a od dziewiętnastego - wicemistrza Jarosława Hampela.

To już jest koniec...

1. Tai Woffinden  2.Jarosław Hampel  3.Niels Kristian Iversen

1. Martin Vaculik  2.Nicki Pedersen  3.Grigorij Łaguta
Mam nadzieję, że nie zanudziliście się czytając to podsumowanie. No i oczywiście, że ktoś wytrwał do końca! 

Obecnie SEC toczy walkę z SGP o zabronienie zawodnikom startowania w obydwu tych rozgrywkach. Przez pewien czas rozgrywki o tytuł Indywidualnego Mistrza Europy były bojkotowane przez najwybitniejszych zawodników. Teraz mówi się o stawianiu warunków chłopcom - "jedziesz tu albo tu". 
Dzięki firmie One Sport SEC było bardzo dobrze reklamowane, a organizatorzy dobrze wykonali swe zadanie. Zawody były pokazywane na kanale Eurosport, a nie jak Grand Prix - na platformie nc+. Miało to promować żużel i spowodować większe zainteresowanie tym sportem. Nie popisali się jedynie komentatorzy w Eurosporcie... :) Mnie osobiście denerwowało to, że musieli tłumaczyć np. co oznacza przerwany bieg, czy jakie są kolory kasków. Nie wspominając już o ciągłych pomyłkach.
Co wybrałabym na miejscu żużlowca? Speedway Grand Prix. Według mnie są to zdecydowanie bardziej emocjonujące rozgrywki, bardziej ekskluzywne i wyrafinowane. No i oczywiście chętniej oglądane. 



Gdzie w przyszłym roku?

Nie uwzględniając dzikich kart → Ci zawodnicy mają zapewnione starty w Speedway Grand Prix 2014.

Trzech zawodników może być pewnym występów w rozgrywkach Speedway European Championship 2014. 

1 komentarz:

  1. Dobrze jest sobie powspominać te wszystkie najcudowniejsze wydarzenia tegorocznego sezonu i chociaż na chwilę zapomnieć o ostatnim incydencie. Doskonale pamiętam jak jeszcze nie tak dawno niezbyt chętnie wstawałam o 4 rano, chociaż powinno to być dla mnie przyjemnością. Szczególnie, że za oknem była okropna pogoda, a w Nowej Zelandii końcówka lata. Kto normalny wstaje tak wcześnie dla jakiegoś meczu? A jednak! Jestem w stanie się poświęcić i nie żałuję tej decyzji, ponieważ nasi Polacy idealnie zdegradowali pozostałą czołówkę Grand Prix. Miło jest sobie to wszystko poczytać i z bólem na sercu trzeba będzie wytrwać do sezonu 2014 z nadzieją, że tym razem zima nie pokrzyżuje nam planów, tak jak to miało miejsce (o, tego słowa tak długo szukałam hahahahahah XD) w tegorocznym sezonie. Wszystkie zawody powyżej są w dobrym świetle opisane, nie brakuje w nich niczego, a wisienką na torcie oczywiście musi być ostatnie GP i triumf Woffy'iego! :3 Najbardziej z tego meczu z pewnością zapamiętam zabójczą walkę do ostatniego metra Hampela z Iversenem. To pokazuje jak bardzo ważne jest dla nich stanięcie na pudle i oczywiście radość kibiców, bo ich ulubieniec trzyma jakiś krążek, a nie musiał się obejść jego smakiem. Uff.. Dawno się tak nie rozpisałam w żadnym komentarzu, ale sądzę, że to jest godne tego wszystkiego! :) Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci weny na kolejne, równie ciekawe co ten posty i oczywiście szybkiego minięcia tych 167 dni do GP Auckland. Tak, niezłe pocieszenie.. XD Pozdrawiam! ;*

    OdpowiedzUsuń